Mistrzostwa Świata, to obok Igrzysk
Olimpijskich, druga najważniejsza impreza w skokach narciarskich. Skoczkowie co
dwa lata mają szansę zyskać miano najlepszego skoczka na świecie. Kiedy w
kalendarzu na dany sezon pojawiają się mistrzostwa, każdy zawodnik stara się
tak dostosować plany treningowe, aby trafić z formą na ten najważniejszy moment
w cyklu.
Rzecz jasna, kiedy zbliża się czempionat, kibice i inni
bardziej lub mniej baczni obserwatorzy, starają się wskazać faworytów. Nie
należę w tym wypadku do wyjątków, od dłuższego już czasu staram się ułożyć
sobie w głowie pewien układ podiów w tych dwóch konkursach indywidualnych, a i
ostatnio także w drużynowym. Za nim jednak przejdę do moich typów, chciałbym
zdecydowanie podkreślić, że wypisani poniżej „artyści” nie są żadnymi
pewniakami. W sporcie najpiękniejsze jest to, że nigdy nie możemy być do końca
pewni, czy ktoś zdobędzie złoto, czy też nie. Gdybyśmy mieli z góry
powiedziane, kto zostanie Mistrzem Świata, w ogóle pewnie byśmy konkursu nie
oglądali. Ta lekka niepewność daje nam emocje, bez których sport nie byłby
sportem.

Przechodząc już do sedna dzisiejszego wpisu, pragnę
powiedzieć, że mój rozum prowadzi właśnie batalię z sercem. Rozum zdecydowanie
każe mi myśleć, że Mistrzem Świata zostanie Gregor Schlierenzauer. Ten
zawodnik, co uświadomiłem sobie dopiero wczoraj, jako jedyny w tym sezonie,
tylko raz znalazł się poza czołową dziesiątką konkursów o Puchar Świata. Idąc
dalej, tylko cztery razy nie stanął na podium, a startował aż osiemnaście razy.
Podkreślając dalej jego wielkość, w tym sezonie wygrał aż ośmiokrotnie. Za
wyjątkiem startu w Zakopanem (gdzie dopadła go choroba i był ósmy), od
pierwszego konkursu w Engelbergu do ostatniego na mamucie w Oberstdorfie – nie
wypadł z pierwszej trójki zawodów. Czy statystyka pozwala nam myśleć, że Gregor
nie jest głównym faworytem do złota? Ba… konkursy są dwa! A jeżeli mówimy o
Predazzo, to wspominamy wspaniały wyczyn Adama Małysza (podwójne mistrzostwo).
Myślę, że jeśli komuś się uda ten wyczyn – to głównym pretendentem jest właśnie
on. Kto może mu przeszkadzać? To temat rzeka, ale na samym początku wspominałem
o konflikcie serca z rozumem. Więc moje serce murem stoi za Kamilem Stochem. W
tym sezonie nie było jeszcze żadnej wiktorii, ale Kamil jako jedyny w tym roku,
nie wypadł jeszcze z czołowej dziesiątki Pucharu Świata (zapominając o
dyskwalifikacji w Klingenthal). Z czołowej piątki ma najmniej startów, ale za
to najwięcej miejsc w pierwszej dziesiątce (wciąż wykluczając Gregora). Na 18
startów, aż szesnastokrotnie punktował, z czego siedem razy znalazł się w
czołowej szóstce, w tym trzy razy na podium. Nie było w tym sezonie żadnego
zwycięstwa, ale medale na mistrzostwach dostaje się za skoki na tej imprezie, a
nie za zasługi w sezonie. W tym wypadku trzymajmy się tego. Medal jest blisko
Kamila Stocha, nie koniecznie złoto, ale na podium miejsca są trzy.

Wspominałem już chyba, że pretendentów jest wielu. W
klasyfikacji generalnej Pucharu Świata za plecami Gregora Schlierenzauera,
znajduje się dwóch Norwegów. W mojej opinii – oni są najgroźniejszymi (obok
Kamila) rywalami dla lidera PŚ. Anders Bardal (zdobywca KK z w ubiegłym
sezonie) na 19 startów aż pięciokrotnie meldował się na podium (raz wygrał, raz
był drugi i trzy raz stał na trzecim stopniu podium), 12 razy znalazł się w
najlepszej dziesiątce, w tym aż dziesięciokrotnie wskakiwał do czołowej szóstki
zawodów. Chociaż od drugiego konkursu w Sapporo nie znalazł się czołowej
dziesiątce, to moim zdaniem należy na niego zwrócić uwagę. Podobnie jak na jego
rodaka – Andersa Jacobsena. Ten zaś w dziewiętnastu startach aż cztery razy
znalazł się na podium, w tym trzy razy był najlepszy, a raz drugi. Zaliczył 11
miejsc w czołowej dziesiątce, do tego osiem razy w najlepszej szóstce. Warto
wspomnieć, że Norwegowie złoty medal indywidualnie zdobyli ostatnio aż 18 lat
temu! Wówczas Tommy Ingebrigtsen zgarnął tytuł Mistrza Świata na dużej skoczni
w Thunder Bay. Od tego czasu zdobyli na czempionatach cztery medale
indywidualnie (dwa srebra – Predazzo 2003, Oberstdorf 2005; dwa brązowe –
Sapporo 2007, Liberec 2009). Przykładowo Polacy na złoto czekają „tylko” sześć
lat.

Szanse na medale mają także Niemcy, dzięki ostatnio
zwyżkującemu Richardowi Freitagowi oraz Severinowi Freundowi. Tutaj statystyk
nie przywołuje, bo z pewnością nie są już tak ciekawe jak u zawodników wyżej.
Osobą, która może zrobić jakąś niespodziankę jest Jan Matura.. Dwa zwycięstwa,
cztery raz na podium… to są spore sukcesy. Pamiętajmy, że bardzo mocni sa Słoweńcy Jeżeli mowa o prezentach, to my
możemy mówić, że miłe zaskoczenie może nam zafundować Maciej Kot. No i drużyny…
Rozpisałem się dzisiaj, ale to rzeczywiście temat bardzo
ciekawy. W drużynowych konkursach potrzeba ośmiu równych i przede wszystkim
dalekich skoków, aby myśleć o tytule. W tym sezonie w konkursach teamów
wygrywali: dwa razy Słoweńcy, raz Niemcy i Norwegowie. To pierwszy sezon od
lat, w którym żadnej wiktorii nie mają Austriacy. Nie ma co ukrywać, że obrońcy
tytułu nie są tutaj faworytami do złota. Ba… o medal będą musieli powalczyć. W
gronie faworytów do złota obstawiłbym dwie drużyny: Słowenia i Norwegia. O
medal będą walczyli Niemcy, Austria i… Polska. Ci ostatni w tym sezonie
zaskakują. Jestem ostrożny, bo moim zdaniem jeśli zajmiemy miejsce piąte, to
nie będzie źle. Na tyle nas spokojnie stać, każde miejsce wyżej będzie ogromnym
sukcesem. Chociaż komentatorzy zagraniczni twierdzą, że jesteśmy kandydatami do
złota. Nie pompujmy balonika!
![]()

Możemy liczyć zatem na emocje w każdym konkursie skoków
podczas nadchodzących Mistrzostw Świata w narciarstwie klasycznym. To nie są
rzecz jasna wszyscy faworyci, ale wypisałem tutaj moim zdaniem najważniejszych.
I tak pragnę podkreślić, że to tylko typy. Mam nadzieję, że i tak będziemy
świadkami małych niespodzianek. Ile zdobędziemy medali? Czy Kamil Stoch będzie
kolejnym Polakiem zdobywającym medal Mistrzostw Świata? Zacieramy ręce i
trzymamy kciuki! Powodzenia!
PS. Nie zapominajmy o Simonie Ammannie!
Ciekawostka o nas...
Czy wiesz, że po wpisaniu w wyszukiwarce Google hasła: Mika Kojonkoski, nasz wpis "Mika Kojonkoski - wymarzony trener" znajduje się na drugim miejscu? W ostatnim czasie to jeden z najchętniej czytanych artykułów na naszym blogu. Autor tego tekstu (Mateusz Król) został natchniony do jego napisania, po lekturze książki o "Mika Kojonkoski - tajemnica sukcesu".
W pełni zgadzam się z opiniami autora posta. Myślę, że patrząc realnie mamy szanse na medal indywidualny - Stoch, ciągle czegoś brakuje mu w tym sezonie, nie ma tego błysku, ale mam nadzieję, że "wypali". Podobnie Żyła i Kot - są nieobliczalni i mogą namieszać, wydaje mi się, że 3 polaków w pierwszej 10 i jeden medal to będzie świetny wynik.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o drużynówkę - 8 dobrych, równych skoków i mamy brąz.