środa, 26 grudnia 2012

Dlaczego Kamil Stoch wygra 61. Turniej Czterech Skoczni?



Niektórzy, czytając już sam tytuł, mogą posądzić mnie o głupotę, naiwność, a nawet wybuchnąć śmiechem. Może wydawać się dziwne, że już na samym początku stawiam sobie taką tezę, którą ciężko będzie mi uargumentować. Ja mogę odpowiedzieć tylko jedno, że to, co najbardziej cenię sobie w kibicach, to wiara. Wiara w możliwości swego idola, do samego końca. Nie boję się w chwili obecnej podkreślić, że jestem ogromnym fanem talentu Kamila. Z dnia na dzień właściwie przekonał mnie do siebie na sto procent. Wierzę, że wygra Turniej Czterech Skoczni, ale nie jest to wiara bezpodstawna.



Pierwszym argumentem, jaki przemawia za Stochem, to fakt, że Kamil systematycznie zaczyna skakać bardzo daleko, a wciąż dodaje, iż jeszcze nie jest w pełni skoncentrowany na rywalizacji. Ostatnie konkursy w Engelbergu w sposób jasny ukazują, że nasz skoczek już bardzo pewnie wychodzi z progu, a jego sylwetka w locie jest ustabilizowana i nie wymaga większych popraw. Dziś odbył się Konkurs Świąteczny w Wiśle, który rzecz jasna wygrał K. Stoch. Swoim drugim skokiem udowodnił swoją klasę, skacząc 134 metry w bardzo ładnym stylu. Myślicie, że skoczek w tak dobrej formie nie może powalczyć o zwycięstwo?

Kolejny aspekt, jaki pragnę poruszyć to sposób, w jaki Kamil ostatnio się zachowuje. Wystarczy cofnąć się o 3 tygodnie. Uważacie, że łatwo jest powrócić do formy, po takim kryzysie? Rzecz jasna, nie! Bardzo duży wpływ  na wielki come back miała twarda psychika Stocha. Od lat udowadnia nam, że jest uodporniony na presję, ze strony kibiców. Przecież jemu bardzo ciężko było odnaleźć się jako następcy Adama Małysza. Kto z nas może powiedzieć, że poradził sobie w ubiegłym sezonie źle? Dziś Kamil staje przed kamerami i nie boi się mówić, że chce sięgnąć po złoto na Mistrzostwach Świata. Nigdy nic nie obiecuje, ale jest pewny swojej mocy. W dzisiejszych wywiadach podkreślał, że nie może zagwarantować nam zwycięstwa na niemiecko-austriackim tournee, zapowiada jak zwykle pasjonującą walkę. Jak dla mnie, walczący Stoch, równa się zwycięstwo.


Jeśli mało jeszcze powodów, dla których najlepszy polski skoczek może wygrać 61. TCS, to powiem Wam szczerze, że to po prostu siedzi w mojej głowie. Wierzę i życzę mu za całego serca, bo widać po jego sposobie najazdu na próg, wyjściu z progu, locie i lądowaniu, iż włożył masę serca w swe przygotowania i ma wolę walki. Poza tym dawno już Polak nie wygrał Turnieju Czterech Skoczni. Skoro już mamy pierwsze zwycięstwo w tych prestiżowych zawodach, to dlaczego nie mamy dołożyć kolejnego?



„107,5 metra – drugie mistrzostwo świata z rekordem skoczni! Tak wygrywają tylko najwięksi w historii, a on do tej historii wskoczył tak łatwo, tak pięknie i tak wzruszająco dla wszystkich. Złoto, złoto i jeszcze raz złoto!” – Włodzimierz Szaranowisz, Predazzo 2003



0 komentarze:

Prześlij komentarz

Każda Wasza opinia buduje. Dziękujemy za wszystkie słowa krytyki!

Ciekawostka o nas...

Czy wiesz, że po wpisaniu w wyszukiwarce Google hasła: Mika Kojonkoski, nasz wpis "Mika Kojonkoski - wymarzony trener" znajduje się na drugim miejscu? W ostatnim czasie to jeden z najchętniej czytanych artykułów na naszym blogu. Autor tego tekstu (Mateusz Król) został natchniony do jego napisania, po lekturze książki o "Mika Kojonkoski - tajemnica sukcesu".