Dokładnie za tydzień miną dwa miesiące od zdobycia złotego medalu przez Kamila Stocha. Teoretycznie w normalnych przypadkach emocje już dawno minęły, niektórzy już totalnie o zimie zapomnieli. A ja... żyje tym wszystkim, co wydarzyło się przez cztery miesiące ze skokami narciarskimi. Człowiek, o którym dzisiaj napiszę jest w galerii sław i zostanie tam na długo. Obecnie wszyscy patrzymy na Stocha przez pryzmat wielkiego sukcesu, ale trzeba pamiętać, że ten sukces smakuje dziesięć razy bardziej, kiedy spojrzymy, jak układał się dla Polaka cały sezon. Bo przecież od razu tak kolorowo nie było...
Trudne początki, to coś z czym świetnie umiał poradzić sobie Adam Małysz i to było jego domeną, że zawsze potrafił wrócić w wielkim stylu. Kamil rozpoczął ubiegły sezon, co by nie mówić - fatalnie. Zdziwienie i zmartwienie mnie dopadło ogromne, tym bardziej, że przed rozpoczęciem zmagań przekonywał, że jest świetnie przygotowany. Wówczas trzeba było zachować spokój i przede wszystkim wierzyć, że forma nadejdzie. Podczas konkursu inauguracyjnego w Lillehammer nasz skoczek zajął 30. miejsce, a następnego dnia nie zakwalifikował się do drugiej serii. Gorąco wierzyłem, że za tydzień się poprawi, jak sam zresztą przekonywał. Niestety... w Kuusamo doznał pecha. Oddawał dobre próby treningowe, ale niestety zaliczył w drugim skoku upadek. Z pewnością psychicznie nieco się zablokował i w kwalifikacjach oddał bardzo słabą próbę. Nie widzieliśmy Stocha w konkursie indywidualnym, a o drużynówce wolimy chyba nie pamiętać. Ten okres, jak się później okazało, był bardzo potrzebny. Kamil wraz z trenerem udał się do Ramsau, gdzie jak wiemy wielokrotnie swą formę odbudowywał Małysz. Tym razem to miejsce także okazało się właściwe, bo "Rakieta z Zębu" już w Engelbergu otarł się o zwycięstwo. Jak pamiętamy przegrał wówczas z Andreasem Koflerem o 0,1 punktu! Serce ruszyło do boju!
Przed rozpoczęciem Turnieju Czterech Skoczni nie miałem już żadnych wątpliwości, że Kamil zaliczy tutaj świetny występ. Nie ma co ukrywać, że to się potwierdziło. Może początek w Oberstdorfie nie był wyśniony, bo 13. pozycja była poniżej oczekiwań. W Ga-Pa zaliczył pierwszy genialny skok na 142 metry i zajmował drugą lokatę po pierwszej serii. W drugiej rundzie oddał nieco gorszy skok i spadł na piąte miejsce. Moim zdaniem i tak całkiem dobre. W Innsbrucku to już było na takim bardzo wysokim poziomie. Na skoczni, która jest bardzo trudna i zresztą warunki również łatwe nie były - Kamil wskoczył na miejsce drugie. Po raz pierwszy w karierze gościł na podium konkursu z serii TCS. Przed ostatnimi zawodami tego cyklu miał spore szanse na podium w "generalce". W Bischofshofen oddawał na prawdę bardzo dobre skoki, ale ostatecznie uplasował się na czwartym miejscu w konkursie i klasyfikacji generalnej turnieju. Do podium zabrakło dwóch punktów. To i tak wielki sukces Stocha, bo poprawił swoją pozycję z ubiegłego sezonu i ewidentnie ją wywalczył.
Po całym turze nadszedł czas na konkursy przed polską publiką. W Wiśle obeszło się bez spektakularnego sukcesu, ale siódma pozycja nie była zła. W Zakopanem był ewidentnie w formie, bo w drużynówce skakał na swoim najwyższym poziomie i wnosił pewne wiano punktowe. W konkursie indywidualnym oddał świetny skok w pierwszej serii, który dał mu prowadzenie. W finale zabrakło nieco metrów i ostatecznie zajął trzecią lokatę. Trzeba było się cieszyć, bo to trzeci rok z rzędu kiedy widzimy Kamila na podium w Polsce. To wielki atut tego zawodnika, że potrafi w odpowiednim momencie zmobilizować się i dać radość 25.000-nej widowni (dane od organizatorów). Czekaliśmy już na czempionat.
Mistrzostwa Świata odbywają się w sumie na tych samych zasadach, co zwykły konkurs o Puchar Świata. Mają w sobie jednak coś nadzwyczajnego, bo zawsze owiane są pewną magią. Dla Kamila ktoś napisał w tym sezonie przepiękny scenariusz na szczęście z happy endem. Polak złapał świetną formę na ten czempionat i nie bał się mówić, że chce wywalczyć złoty medal. We mnie była jakaś mega siła, która pozwoliła mi być pewnym sukcesu. Pierwszy konkurs rozpoczął się genialnie! 102 metry i druga pozycja. Niestety w drugiej serii minimalny błąd przesądził, że obyło się tylko smakiem. Nie wynik w tym wszystkim był straszny, lecz to co działo się po zawodach ze Stochem. Totalnie załamanie, łzy i bezradność. Nigdy więcej nie chce widzieć go w takim stanie. Pamiętamy te liczne akcje na portalach społecznościowych, mające na celu wsparcie naszego najlepszego skoczka. Okazało się to bardzo pomocne, bo następnego dnia wszystko było już w jak najlepszym porządku. W dzień konkursu na dużej skoczni od rana drzemała we mnie ogromna pewność, że będzie złoto! Założyłem koszulkę z Fan Klubu Kamila Stocha i paradowałem w niej po uczelni. Następnie wraz z kolegami oglądaliśmy konkurs. Pierwszy skok totalnie doprowadził mnie do eksplozji radości! Idealne wyjście z progu, kapitalna sylwetka w locie i najpiękniejsze możliwe lądowanie. Posypały się wysokie noty i nie było w mojej głowie innej opcji, jak zdobycie złota w drugiej serii. Drugi skok był już tylko formalnością, ale nasz skoczek oddał drugi kapitalny skok i mogliśmy cieszyć się z tytułu Mistrza Świata dla Kamila Stocha. Szampan strzelił i właściwie wtedy zrozumiałem, że całe te doświadczenie ze smutkiem na normalnej skoczni było po prostu dla nas wszystkich potrzebne. Bo najlepiej smakuje wielki sukces po porażce.
Do końca sezonu Kamil wygrał dwa konkursy - w Kuopio i Trondheim. Oczywiście w najpiękniejszym stylu. Ostatecznie wskoczył na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i tym samym spełnił dwa najważniejsze swoje założenia sprzed sezonu. Zdobył złoty medal Mistrzostw Świata i znalazł się w czołowej trójce PŚ. W tym sezonie w 24 startach Kamil punktował aż 22 razy, a w tym aż siedemnastokrotnie wskakiwał do czołowej dziesiątki! Pod tym względem lepszy był tylko Gregor Schlierenzauer. Stoch 11 razy był w czołowej szóstce, a w tym pięciokrotnie był na podium (prócz wspomnianych wiktorii był dwa razy drugi i raz trzeci). Awansował na 34. miejsce w klasyfikacji skoczków z największą ilością zwycięstw (7) oraz 46. pozycję w rankingu zawodników z największą ilością podiów (15). Jestem pewny, że przyszły sezon będzie jeszcze bardziej bogaty w sukcesy. Nie mogę się doczekać, kiedy nasz Mistrz Świata ogłosi swoje cele na nowy rok. Do tej pory spełniał swoje założenia wielokrotnie i to jest właśnie fenomen. Pomału, ale do przodu!
"Jest wielki! Jest zwycięski! Jest Mistrzem Świata! Kolejnym Mistrzem Świata, który zdobywa złoty medal dla Polski!" - Włodzimierz Szaranowicz, Predazzo 2013
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Każda Wasza opinia buduje. Dziękujemy za wszystkie słowa krytyki!