piątek, 5 kwietnia 2013

Zaduma nad kadrą Pointnera.

To dobre określenie na coś, co w chwili obecnej siedzi w mojej głowie. Jeszcze niedawno zastanawialiśmy się wszyscy, jak długo potrwa dominacja Austriaków w świecie skoków. Przez ogromną ilość sezonów byli oni zdecydowanie nie do prześcignięcia w Pucharze Narodów. Ciężko było znaleźć konkurs, w którym nie było żadnego skoczka tej nacji w pierwszej dziesiątce. W klasyfikacji końcowej potrafili umieścić czterech swoich zawodników w czołowej szóstce. Na pstryknięcie palca wygrywali konkursy drużynowe, sensacją było jedno drugie miejsce "raz na ruski rok". Mówiliśmy o austriackim kłopocie wyborów, indywidualne konkursy wygrywał, jak nie jeden to drugi. Na przemian dzielili się w ostatnich latach zwycięstwami w Turniejach Czterech Skoczni. Dziś można powiedzieć, że mieli w ubiegłym sezonie jednego wielkiego zawodnika i resztę na nieco więcej niż przeciętnym poziomie. Czy możemy mówić o kryzysie w kadrze Alexandra Pointnera?

Gregor Schlierenzauer
Ten sezon chyba na prawdę był najlepszym w jego karierze. Nie chodzi tutaj o jakieś spektakularne, seryjne zwycięstwa... powiedzmy sobie szczerze, że w tym sezonie nikomu nie udało się wygrać więcej niż dwóch konkursów z rzędu. Gregor wygrał aż 10 konkursów o Puchar Świata w tegorocznym cyklu. Zdarzyło mu się kiedyś wygrać więcej, ale wyjątkowości "teraźniejszym" wygranym dodaje fakt, że pobił rekord w ilości pucharowych wiktorii. Sporo o tym się mówi i pisze, bo to na prawdę niebywały wyczyn. Schlieri nie jest już zapowiadającym się rekordzistą... jest po prostu najlepszym pod tym względem skoczkiem w historii. Niektórzy mają mu za złe, że sam nazwał się legendą. Rzeczywiście, nie brzmi to zbyt skromnie. Tylko czy my mamy prawo wymagać od niego bycia skromnym. Moim zdaniem nie wątpliwie przeszedł do historii i miał w pełni prawo określić siebie legendarnym. Przyznam szczerze, że zmieniłem swoje podejście do tego skoczka. Może nie jest moim ulubionym zawodnikiem, ale na pewno darzę go większą sympatią niż jeszcze na początku tego sezonu. To, że kiedyś w Zakopanem zachował się jak istny cham, nie znaczy, że jest chamem zawsze. Dochodzi tu jakaś pewna kwestia idealizacji człowieka, który jest wielkim sportowcem. Zaczynamy wymagać od idola sportowego, aby był też ideałem w życiu. A Gregor, jak my... ma gorsze i lepsze dni. Wady i zalety. Wróćmy może lepiej do jego osiągnięć w tym sezonie. W 24 startach stał aż 16 razy na podium! Oprócz dziesięciu pierwszych miejsc, zdobywał także dwie drugie pozycje i cztery trzecie. Tylko cztery razy znalazł się poza czołową dziesiątką i aż 18 razy gościł w czołowej szóstce. Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości, co do stwierdzenia, że to był bardzo udany sezon dla Gregora? Zdobył medal srebrny na skoczni normalnej w Predazzo. Niektórzy byli trochę zawiedzeni, że nie zdobył tytułu. Taki jest sport. Mistrzami Świata zostali Ci, którzy wystrzelili formą w najważniejszym momencie. Schlierenzauer ma jeszcze czas.

Wolfgang Loitzl
Niebywała sytuacja, aby drugi najlepszy skoczek w ekipie Austrii znajdował się dopiero na 12. pozycji. Bardziej jednak zaskakuje fakt, że drugim w tej drużynie jest przekreślony już Wolfgang Loitzl. Moim zdaniem pokazał on dobry sezon i trzeba bić mu brawo, bo wciąż pokazuje, że można w jego wieku utrzymywać formę na wysokim poziomie. Dość powiedzieć, że na dużej skoczni jako jedyny z podopiecznych Pointnera liczył się niemal do końca w walce o medal. Ostatecznie zakończył te zmaganie na czwartej pozycji. Ale to przecież ogromny sukces dla skoczka, który zakończył właśnie swój 17. sezon w karierze. W Pucharze Świata nie odniósł jakichś spektakularnych sukcesów, bo ani razu nie gościł na podium zawodów. Najbliżej było w Engelbergu, kiedy zajął miejsce tuż za "pudłem". Startował we wszystkich 27 konkursach tego sezonu i tylko dwa razy nie udało mu się zapunktować. Osiem razy gościł w czołowej dziesiątce, a w tym tylko trzy razy był w pierwszej szóstce. Łącznie zdobył 592 punkty i pod tym względem to jego czwarty wynik w karierze.

Austriacy ostatecznie przegrali walkę o Puchar Narodów, ale obronili tytuł Mistrzów Świata z Oslo. Warto zwrócić uwagę, że mimo niższej formy Morgensterna, czy Koflera, Norwegowie wyprzedzili ich tylko o 6 punktów. Kto wie, co byłoby gdyby nie kontuzja Thomasa podczas Mistrzostw Świata w Val di fiemme. Pod wieloma względami wciąż ekipa Austrii jest najlepsza. Nie można zatem jak na razie mówić o kryzysie, bo ciągle odnoszą sukcesy. Mówimy o kryzysie w Finlandii... to proszę sobie teraz porównać to z Austrią. Przecież Finowie też byli kiedyś potęgą...



6 komentarze:

  1. Równie dobrze można gdybać o kontuzji Jacobsena. Morgenstern miał jak na niego słaby sezon a Jacobsen w tym sezonie był o wiele lepszy. Dlatego gdyby nie kontuzje obu zawodników to równie dobrze Norwegowie mogliby wyprzedzić Austriaków o większą ilość punktów.
    Ale ja tam się cieszę, że Norwegowie wygrali : )
    Chociaż żal mi Jacobsena i Morgensterna bo bardzo ich lubię : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, tylko Jacobsen przez kontuzję opuścił raptem dwa konkursy. A Morgi wyraźnie na MŚ wrócił do dobrej formy i z takimi skokami jak tam mógłby pomóc Austriakom dozbierać punkty. Ale jakby było tego nigdy nie wiadomo ;p

      Usuń
  2. dlaczego Gregor zachował się jak cham w Zakopanem????

    OdpowiedzUsuń
  3. Długa historia, ale najważniejsze to, że dziewczyny chciały od niego autograf, a on je odepchnął z takim impetem, że mało się nie wywróciły.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trafiłam na tego bloga przez przypadek i muszę powiedzieć, że jeszcze nigdzie, absolutnie nigdzie nie czytałam z wypiekami (po pracy, na studiach, w podróżach na szkolenie) ciekawych felietonów ze skoczkami w tle! Chylę czoła dla Pana i dziękuję!
    Czekam z niecierpliwością na kolejne Pańskie przemyślenia, ocenę itp.
    Mam nadzieję, że Letnie Grand Prix również się tutaj pojawią?

    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękuję. Teraz ja jestem czerwony z zawstydzenia. Na prawdę wiem, że nie piszę jakoś wybitnie dobrze jeśli chodzi o język. Ale staram się przelać swoje emocje. W dodatku pisze o tym, co kocham : D. Zapraszam wciąż. O LGP również popiszę : D

      Usuń

Każda Wasza opinia buduje. Dziękujemy za wszystkie słowa krytyki!

Ciekawostka o nas...

Czy wiesz, że po wpisaniu w wyszukiwarce Google hasła: Mika Kojonkoski, nasz wpis "Mika Kojonkoski - wymarzony trener" znajduje się na drugim miejscu? W ostatnim czasie to jeden z najchętniej czytanych artykułów na naszym blogu. Autor tego tekstu (Mateusz Król) został natchniony do jego napisania, po lekturze książki o "Mika Kojonkoski - tajemnica sukcesu".