Ależ się ubawiłem. Rozrywka na najwyższym światowym poziomie. Mam ochotę stanąć na wprost twarz jury zawodów w Kulm i parsknąć śmiechem. Jeśli to co oglądaliśmy w ten weekend ktoś pragnie nazwać lotami, to trzeba by było punkt konstrukcyjny tego """"mamuta"""" przesunąć chyba na 170. metr (pomijając fakt, że chyba już mamutem by nie był.). Nigdy nie lubiłem tej skoczni, bo tam właściwie nigdy nie czuje emocji. Jeśli kiedyś je czułem, to takimi konkursami jak te dwa minione wypiera się z mojej głowy wszystkie pozostałe. Przed dwoma laty zresztą też było tragicznie. Może nie powinienem zwalać winy na skocznie, bo ona Bogu ducha winna. To organizatorzy belkę ustawili tak "wysoko", że nie dało się właściwie polecieć. Śmiech na sali, trybuny pękają w szwach. To miał być może jakiś sposób na bezpieczeństwo, aby nie powtórzyła się sytuacja Morgensterna. Błagam o litość. Jeśli takie jest wytłumaczenie, to powiem szczerze: WIĘKSZEJ BANDY IDIOTÓW NIE WIDZIAŁEM.
Źródło: kleinezeitung.at
No dobrze, czas przejść do jakichś pozytywów. Powiem szczerze, że pewnie będzie z tym ciężko. Dlatego też będę pisał, co tylko mi ślina na język przyniesie. Nastawiałem się tydzień temu, tak przyznam się, że byłem już przekonany, że koszulkę lidera stracimy. Wczorajszy dzień jednak mnie zaskoczył. Już po piątkowych treningach pojawiła się moja wiara, że utrzymacie pozycji lidera będzie zadaniem wykonalnym. Sobota to słabsze skoki Ammanna, które dobrze wykorzystał Kamil zajmując wysoką (jak na niego podczas lotów) pozycję. Dzisiaj znowu po pierwszej serii żegnałem się z marzeniami, że w Zakopanem ujrzę Stocha w koszulce lidera na żywo. Taka huśtawka nastrojów sprawiła, że ja już nie wiem czy mam się cieszyć, czy nie mam raczej z czego. Jakoś nie widzę w naszym Mistrzu tej wielkiej energii, która miesiąc temu pozwalała mu "właściwie zamknąć marzenia rywali". Nie można mieć skwaszonych min, bo mamy dwóch Polaków w dziesiątce. Ta dobra tendencja wciąż raczej się utrzymuje. Kamil zaczął nas przyzwyczajać do miejsc na "pudle". To zrozumiałe zatem, że oczekujemy więcej i więcej. Dzisiaj się nie udało. Głowa do góry! Wielki farciarz Ammann nie zdoła pokonać Stocha na polskiej ziemi. Szwajcar ma stale zawyżane noty, dzisiaj w konkursie znowu doszło do przesady. Może nie tak tragicznej jak w Bischofshofen, ale takie pomyłki dodają mu punktów w Pucharze Świata. W dniu dzisiejszym spadł na trzecie miejsce w "generalce", ale wciąż jest bardzo groźny. Na czwartej pozycji Noriaki Kasai, który moim zdaniem jest największą sensacją tego sezonu. Nie żaden Diethart (albo w wersji "renomowanej" TVP - DIETchART). Stary lis wyjada wszystko. I dobrze! Życzę mu indywidualnego medalu w Sochi. Japończycy dawno takiego sukcesu nie osiągnęli, a Kasai pamięta jeszcze te czasy, kiedy jego kraj był potęgą. Do przodu Japonio!
Źródło: fis-ski.com
W Polsce zapowiada się zatem prawdziwa batalia o żółtą koszulkę lidera. Na czele klasyfikacji generalnej zrobiło się tak ciasno, że ciężko jednoznacznie wskazać, kto obecnie jest tam najlepszy, czy najrówniejszy. Nikogo nie chcę skreślać, ale wydaje mi się, że z czołowej trójki Gregor raczej jest najsłabszy. Teraz zanotował wprawdzie dwa miejsca na podium, ale to były loty. Schlierii nawet bez wielkiej formy radzi sobie tam doskonale. Gdyby wygrał mógłbym pokusić się o stwierdzenie, że jest zagrożeniem dla Kamila Stocha. Simon to oczywiście wielka niewiadoma. Skacze daleko, ale niezbyt pięknie. W starciu not z pewnością z naszym zawodnikiem przegra. Jeśli oczywiście każdy z nich odda swoje standardowe stylowo skoki. Przewidywać to my sobie możemy, ale to wcale nie musi mieć odbicia w rzeczywistości. Potrzeba naszym skoczkom spokojnego treningu. Powiedzmy sobie otwarcie, że w Polsce właściwie nie ma do tego warunków. Dzisiaj co prawda sypie śnieg w Zakopanem i stolica polskich Tatr zamieniła się w białą dolinę, ale nie jestem pewny, czy skocznie uda się przygotować pod trening przed zawodami w Wiśle. Kruczek mówi jasno, że jeśli nie będzie miejsca do trenowania w Polsce pojadą do Ramsau. To mogłoby być dla nas bardzo dobre rozwiązanie. Wierzę bowiem w magię tego miejsca. Wiele wspomnień i jeszcze więcej sukcesów po zgrupowaniach w tej austriackiej miejscowości. Najważniejsze jednak, że zawody w Polsce raczej nie są zagrożone. Mogę z pewnością jechać do Zakopanego i znowu przeżyć polskie święto, chyba nawet NARODOWE, na własne skórze. Bilety wyprzedane. Komplet widzów na Wielkie Krokwi... odpływam.
Wczorajszy dzień to Gala Mistrzów Sportu. Chciałem poświęcić jej więcej miejsca, ale wydaje mi się, że nie ma najmniejszych ku temu przesłanek. Podobnie jak jury w Kulm, tak i organizatorów Gali wyśmiałbym w twarz. Jak się nie umie oszukiwać widzów, to lepiej niech się tego nie robi. Nikt mi nie powie, że w starciu sportu, który śledzi 7 milionów widzów ze sportem oglądanym przez 2-3 miliony widzów, wygrywa ten mniej popularny. Trzeba nazwać sprawę po imieniu. Po co te sms-y? Moim zdaniem to pic na wodę. Miejsce drugie dla Kamila Stocha to oczywiście wielki sukces, więc pozostanę przy tym, że cieszę się, iż znowu skoczek narciarski w TOP3. Wielkie brawa dla Łukasza Kruczka za tytuł trenera roku i drużyny skoczków narciarski za nagrodę debiut roku. Skoki to nasz sport narodowy. Oby tak dalej!
No te dzisiejsze skoki to były jakieś jaja. Wkurzało mnie to że belka była tak nisko ustawiona, rozumiem że po upadku Morgiego postawili na ostrożność ale to była lekka przesada. Co do Kasai'ego i Dietharta, to uważam że oboje są fenomenem tego sezonu. No i znowu nieco zbyt wysokie noty dla Ammana. Shlieri na mamutach zawsze skacze dobrze, mimo to może to oznaczać podwyżkę jego formy, a nawet jeśli nie to i tak nie można go lekceważyć. Co do Kamila mam wrażenie że mamuty to nie jest jego najmocniejsza strona, i niepokoi dołek formy naszych skoczków. Jednak wierzę że do Igrzysk chłopaki pokażą się z lepszej strony. :)
OdpowiedzUsuńIdzie Polska więc będzie super, czuję to w kościach : D
Usuń