Za nami pierwsza część sezonu zimowego, wkraczamy w tą środkową część. Wszyscy sportowcy pomału nabierają właściwego tępa i są na drodze do wielkiej sławy, którą może dać oczywiście zdobycie złotego medalu Igrzysk Olimpijskich w Sochi. Renomy olimpijskiej nie trzeba nikomu przybliżać, wystarczy spojrzeć jak wiele słów dzisiaj pada, jak dużo przygotowań i emocji wiąże się ze startem. Niemal każdy sportowiec uważa Igrzyska za najważniejszą sportową imprezę w swojej karierze. Kto błyśnie wielką formą podczas kulminacyjnego momentu w sezonie?
Źródło: ofsajd.onet.pl
Dziś postaram się wskazać największe gwiazdy zbliżających się ZIO w Rosji. Z pewnością wiele osób zostanie pominiętych, bo nie w sposób opisać każdego. Potraktujmy tych zapomnianych, jako czarnych koni. Czasem lepiej być szarą myszką. Dowód? Thomas Diethart. Chociaż on bardziej kojarzy nam się z innym zwierzątkiem. Na pewno nie szarym, a takim o kobiecym kolorze. Dość, chyba się zagalopowałem. Ale skoro już te nazwisko padło, to stwierdzam, że tym razem zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni nie będzie jedną z największych gwiazd Olimpiady. Zacząłem oczywiście od skoków, więc z rzędu, w przypadkowej kolejności wymieniam: Simon Ammann, Thomas Morgenstern, Gregor Schlierenzauer i Kamil Stoch. Kobiety: Sara Takanashi oraz Sarah Hendrickson. Debiutantki pozycję olimpijską muszą sobie dopiero wyrabiać. O faworytach dzisiaj nie piszę, ale wymienione wyżej nazwiska z pewnością będą najczęściej wymieniane podczas konkursów skoków. Znowu mamy Polaka. To znak, że wciąż po Małyszu mamy na kogo liczyć. Na ostatnich Igrzyskach mało kto w to wierzył. Skoro nawiązałem do Vancouver to będziemy mieli pewne nawiązanie tym razem. Znów do morderczej walki staną Justyna Kowalczyk i Marit Bjoergen. Tym razem dołączy do nich oczywiście Therese Johaug oraz Mistrzyni Olimpijska z biegu na 10 km w 2010 roku - Charlotte Kalla. Te zawodniczki skupią z pewnością największą uwagę mediów. Nic nie zmienia się raczej w sytuacji męskich biegów. Tam wciąż popularnością cieszyć się będzie Peter Northug. Do tego z pewnością faworyt gospodarzy Aleksander Liegkow czy obecny lider Pucharu Świata - Martin Johnsrud Sundby.
Źródło: ibtimes.com
Na biathlonowe trasy sportowcy wyruszą 9. lutego. Ciężko tutaj dopatrywać się polskich gwiazd, bo z pewnością Krystyna Pałka (srebrna medalistka ostatnich Mistrzostw Świata) obok Tory Berger wygląda jak debiutantka. Twarz naszej bohaterki nie jest jeszcze tak dobrze znana w świecie biathlonu. Norweżka wydaje się być największą gwiazdą tras ze strzelnicami nadchodzącej Olimpiady. Dopisać tutaj należy, co następuje: Martin Fourcade, Gabriela Soukalowa, Waleria Semerenko, Ole Einar Bjoerdalen, Svendsen, Boe, Szipulin, Makarainen, Pidguruszna i oczywiście Domraczewa. Wiele nazwisk, ale w biathlonie już tak jest. Każde z nich jest wyjątkową postacią. Podobnie w narciarstwie alpejskim. Tutaj jednak największa sensacja nastąpiła już przed Igrzyskami. Najbardziej znana obecnie zawodniczka - Lindsey Vonn nie wystartuje! Nie zdołała wrócić do pełni sił po kontuzji zerwania więzadeł w kolanach. Jedno z najbardziej elektryzujących nazwisk w sportach zimowych odpadło z rywalizacji. Schiffrin, Schild, Svindal i Neureuther to nazwiska nie tak znane, jak Vonn, ale w tej sytuacji z pewnością są największymi gwiazdami tej dyscypliny. Nie bez echa przejdą takie osoby jak Lammy Chapuis - z pewnością najpopularniejszy sportowiec kombinacji norweskiej, ale dorównać postarają mu się Moan, Watabe czy oczywiście Frenzel. Wiele można jeszcze wymieniać, ale konkurencji i dyscyplin jest tak wiele, że nie w sposób wszystkie opisać. Dzisiaj rozpoczynamy odliczanie do najważniejszej sportowej imprezy czterolecia. Wkrótce będą pojawiały się nasze wpisy o faworytach. Zapraszamy!
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Każda Wasza opinia buduje. Dziękujemy za wszystkie słowa krytyki!