sobota, 19 stycznia 2013

Sapporo obudź się!


Nie muszę chyba pisać, że kocham skoki narciarskie. Nie opuszczam żadnego konkursu i prawie żadnego skoku w zawodach. Ten sport wciągnął mnie już lata temu i uważam, że zawsze istnieją jakieś emocje. Jest jednak jedno miejsce, w którym właściwie nigdy nie bije mi mocniej serce. Miasto, w którym kibice właściwie śpią, a spikerzy nie robią nic, aby atmosferę podgrzać. Sapporo – od lat najnudniejsze miejsce, w którym odbywają się konkursy Pucharu Świata. Podczas każdej transmisji, gdy skacze Kamil Stoch, mam o wiele wyższe tętno… dziś w ogóle właściwie tętna nie czułem. Przez tak mało ciekawą aurę dla mnie te zawody są niższej rangi. Naprawdę wolałem, kiedy Sapporo było w kalendarzu zmagań skoczków przed turniejem w Zakopanem. Nie mogę wręcz patrzeć na puste trybuny, cisze… bo wszystko jest zupełnie odwrotnie niż w Polsce. Czy Japonia kiedyś się obudzi?



Matura daje Czechom upragniony triumf!
Konkurs sam w sobie obfitował w dalekie skoki, ale jak przystało na tamtejsze warunki, najważniejszą rolę odgrywał wiatr. Zawodnicy musieli mieć wiatr w okolicach dwóch metrów na sekundę, aby liczyć się w walce o podium. Oglądaliśmy 14 skoków powyżej 130 metra, a więc teoretycznie zawody stały na wysokim poziomie. Najdłuższy skok w konkursie oddał Tom Hilde (139 m), który przegrał jednak z Janem Maturą. Wiktoria Czecha okazuje się być kolejnym dowodem na to, że skocznia Okurayama zawsze sprawia jakieś niespodzianki. Matura skacze, co prawda, z konkursu na konkurs coraz lepiej, ale nikt nie spodziewałby się, iż wygra. Proszę sobie wyobrazić, że zawodnik reprezentacji Czeskiej Republiki wygrał ostatnie zawody 1. stycznia 2006 roku, był nim oczywiście Jakub Janda.



Norwegia wciąż silna!
Do Japonii w tym roku przyjechał wyjątkowo mocny skład. Z czołowej dziesiątki zabrakło lidera Pucharu Świata – Gregora Schlierenzauera, a także Richarda Freitaga i Andreasa Wellingera. Norwegia przybyła do kraju kwitnącej wiśni w najsilniejszym składzie. Od pewnego czasu jesteśmy świadkami świetnej passy podopiecznych trenera Andreasa Stoeckla. Zaczynając od konkursu w Oberstdorfie do dziś, w każdych zawodach przynajmniej jeden zawodnik z Norwegii stał na podium. Ba… zawodnicy tego kraju wygrywali cztery z sześciu ostatnich rozgrywek (nie wliczając Sapporo). Przed przerwą świąteczną obiecywali, że potrenują i wrócą na Turniej Czterech Skoczni w wielkiej formie. Udało się im! Szczerze mówiąc, nie wiem czy w chwili obecnej jest ktoś, kto może im zagrozić drużynowo. No chyba, że Morgenstern odzyska formę i wraz z Schlierim podciągną tą wcześniej niezawodną Austrię. Szczerze? Jakoś w to nie wierzę…



Polska kontynuacja!
W pierwszym japońskim konkursie nie udało się Kamilowi Stochowi powtórzyć sukcesu sprzed roku. Polak zajął 9. pozycję, a tuż za nim uplasował się Maciej Kot. Pragnę zauważyć, że to szósty konkurs z rzędu, w którym dwóch Polaków mieści się w czołowej dziesiątce Pucharu Świata. Dla Stocha 2013 rok to jak na razie same miejsca w pierwszej dziesiątce, dla Kota niemal tak samo, poza występem w Wiśle. Myślę, że to już jest pewne ustabilizowanie formy. Kamil stał już trzy razy w tym sezonie na podium, 13 razy w swojej karierze. Czekamy teraz na szóste zwycięstwo oraz na pierwsze podium w karierze dla Maćka Kota. Dlaczego nie stawiać sobie wyższych celów? Kiedy oglądam dzisiaj skoki, to wprost nie wierzę, w to co widzę. W każdych zawodach, od Nowego Roku, mamy przynajmniej czterech punktujących zawodników. Dziś mielibyśmy stuprocentową frekwencję w drugiej serii, gdyby nie dyskwalifikacja Krzysia Miętusa. Moim zdaniem należy się cieszyć z postawy biało-czerwonych. Gratulacje dla Dawida Kubackiego, po chwilach bez punktowania, dziś znalazł się w czołowej trzydziestce. Mam nadzieję, że w nocy nasi zawodnicy okażą się jeszcze lepsi niż rano. W końcu są nasze upragnione efekty wielkiej małyszomani!

Cytat kończący...
M.R.: „Przez wiele lat mieliśmy jednego, wielkiego skoczka. Nie mieliśmy na dobrą sprawę drużyny. Teraz nie mamy wielkiego skoczka, bo niewątpliwie nie mamy, ale…”
W.S.: „Mamy Kamila!”

Zwykle kończę cytatem, ale dziś chcę do niego krótko się odnieść. Panie Marku, chociaż wątpię, aby Pan to przeczytał kiedykolwiek, bardzo Pana cenię. Wydaję mi się, że ta wypowiedź była bardzo niesprawiedliwa. Moim zdaniem powinniśmy już traktować Kamila w charakterze wielkiego skoczka. Trzeci sezon z rzędu w czołowej dziesiątce Pucharu Świata, 5 zwycięstw, 13 razy na podium. To są bardzo mocne sukcesy. Prawdą jest, że Stoch nie jest takim mistrzem, jakim był Adam. Tylko do czego mają nam służyć te porównania? Tym bardziej, że Kamil ma całą karierę przed sobą. Może nam jeszcze wiele radości przynieść, zaczynając od Mistrzostw Świata w Val di fiemme. Wtedy może być nam głupio, że nie docenialiśmy jego klasy, a on okazał się jednak wielki. Z tej strony ukłony dla p. Szaranowicza. Bardzo ładne zachowanie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Każda Wasza opinia buduje. Dziękujemy za wszystkie słowa krytyki!

Ciekawostka o nas...

Czy wiesz, że po wpisaniu w wyszukiwarce Google hasła: Mika Kojonkoski, nasz wpis "Mika Kojonkoski - wymarzony trener" znajduje się na drugim miejscu? W ostatnim czasie to jeden z najchętniej czytanych artykułów na naszym blogu. Autor tego tekstu (Mateusz Król) został natchniony do jego napisania, po lekturze książki o "Mika Kojonkoski - tajemnica sukcesu".