O KRÓLU S(T)OCH(I) I JEGO ZIOMKACH!

Jest trzech takich w historii, którzy zgarnęli dwa złote medale w skokach na jednych Igrzyskach. Do niedawna Fin i Szwajcar, dziś także Polak.

AUSTRIA, NIEMCY, NORWEGIA, JAPONIA, SŁOWENIA, POLSKA…

Napiszę szczerze… Bardzo długo zbierałam się do napisania tego felietonu. Miał już się ukazać po konkursach w Willingen ale uznałam, że nic nie wiemy o formie dwóch filarów austriackich skoków...

ZAKOPANE OKIEM KIBICA - CZ.3.

Za nim w niedzielny poranek otworzyłem oczy, niestety do moich uszu dotarł ten wredny dźwięk! Zapowiadało się to, czego każdy polski kibic obawiał się przed wyjazdem.

MIKA KOJONKOSKI - WYMARZONY TRENER

Do napisania o Mikim nakłoniła mnie moja ostatnia lektura książki Mika Kojonkoski - tajemnica sukcesu.

MISTRZ OLIMPIJSKI - TO BRZMI DUMNIE!

Polska oszalała! Starsi czekali na ten moment od 42 lat. Nie udało się w Salt Lake City, Turynie i Vancouver Adamowi Małyszowi. Wielkiej legendzie i jednemu z najwybitniejszych skoczków w historii.

niedziela, 27 października 2013

Słowami zima uszyta...

O tym, jak ważne są wypowiadane przez nas słowa, przekonujemy się z dnia na dzień coraz więcej. Czym byłoby nasze życie, gdybyśmy nie mogli nic powiedzieć? Nasza kultura nie miałaby sensu. Podobnie jest w sporcie. Nie wyobrażam sobie dzisiaj oglądać skoków bez włączonego głosu komentatora. Nawet jeśli osoba komentująca nie odpowiada mi. Bardzo ważny jest odbiór dzięki drugiej osobie. Nie zgadzam się, że dziś komentatorzy są zbędni. To oni dodają tej dawki emocji, która często wprawia nas w stan gęsiej skórki. Niektórzy z nich zasługują na specjalne wyróżnienia.

Źródło: tvp.pl
Nie muszę chyba nikomu podkreślać, że największym autorytetem w tej dziedzinie moim zdaniem jest - 
Włodzimierz Szaranowicz. Człowiek, który stał się legendą razem z Adamem Małyszem. Razem tworzyli nie zapomniany, zgrany i emocjonujący duet. Pan Włodzimierz pięknymi słowami potrafił opowiedzieć nam bajkę, którą widzieliśmy na żywo. Mówił na gorąco to, co odgrywał bohater, ale do nigdy nie stworzonego scenariusza. Jego komentarze często stawały się poezją i rzadko kiedy wprawiały w stan irytacji. Najlepszy moment z kariery Włodzimierza Szaranowicza, to moim zdaniem Predazzo 2003. Nie znajduję słów uznania dla tego człowieka. Tak wielki wyczyn w słowie komentatora, jak wielki wyczyn naszego skoczka. Znam to na pamięć i za każdym razem kiedy słucham - mam ciarki. Wzruszenie, zaduma, ekscytacja, duma, euforia i wielka radość - wszystkie te emocje w jednym. Ciężko jest napisać tutaj o wszystkich pamiętnych chwilach, ale na pewno uwielbiam komentarz do konkursu w Titisee-Neustadt 2007. "Daleko, daleko jest! Wylądował! Brawo, brawo, brawo! Kapitalnie! A więc nie ma żadnych wątpliwości kto tu był najlepszy! 145 metrów! Rekord skoczni wyrównany Svena Hannawalda! Pięknie, proszę Państwa pięknie!...". Pamiętne podsumowanie kariery Orła z Wisły totalnie utwierdziło mnie w przekonaniu, że p. Szaranowicz bardzo identyfikował się z karierą Małysza. To wzruszenie w trakcie przemawiania do dziś wywołuje łezkę w oku i u mnie. Najpiękniejsze jest to, ze lata mijają, a "Szaran" wciąż potrafi wyzwolić we mnie wielkie emocje. Najważniejsze, że ma ku temu powody. Chciałbym kiedyś się z nim spotkać i porozmawiać o skokach.

W czasach, kiedy moim zdaniem nie widać godnych następców, bardzo ciężko było oglądać skoki na antenie Telewizji Polskiej. Nie chcę tutaj rzucać nazwiskiem, bo ten Pan jest dobrym reporterem, ale komentatorem już nie bardzo. Na szczęście TVP uczyniła w przed rokiem genialny krok i zatrudniła u siebie mężczyznę, który swym głosem potrafi zrobić bardzo wiele. Dzięki niemu na prawdę wierzę, że można jeszcze mówić o skokach w bardzo emocjonujący sposób. Marek Rudziński to były komentator Eurosportu i w czasach, kiedy Włodzimierz Szaranowicz kieruje TVP Sport, to on przejął pałeczkę. Potrafi podgrzać emocje i podnieść ton głosu. Jak miło oglądać skoki i słyszeć taki ciepły, mądry i energiczny głos. Ta dyscyplina wymaga właśnie dynamicznego komentarza. Ostatni sezon pokazał, że p. Rudziński zasługuje na pracę w TVP. Pamiętacie konkursy w Bischofshofen, czy Trondheim. Przy skokach Kamila Stocha momentalnie wzrastał mi puls, chociaż i tak był wysoki. Uwielbiam te skoki i dziś kiedy myślę o listopadzie słyszę już głos Pana Marka. Mam nadzieję, że w tym roku nie będzie komentował z pewnym innym Panem. Bo ten drugi tylko psuje moje odczucia. Może dajmy mu pracować tam, gdzie robi wszystko na najwyższym poziomie?

Zachęcam do wybrania najlepszego komentatora skoków narciarskich ubiegłego sezonu. Głosujemy do 10. listopada 2013 r. pod tym linkiem: >GŁOSUJ< . 
Kto Wam przypadł do gustu?


wtorek, 22 października 2013

Wielkie postaci skoków - Adam Małysz cz.2.

Chociaż szybkim słowem podsumowując jego karierę można by rzec, że po 2003 roku nastąpiła przerwa od sukcesów, to ja zwrócę uwagę, iż to nie jest prawda. Następny sezon odbył się faktycznie bez wiktorii, ale za to z pechowym zakończeniem. Jak większość zagorzałych kibiców pamięta, Adam doznał kontuzji w wyniku upadku podczas treningu przed konkursami w Salt Lake City. W efekcie nie startował w ostatnim miesiącu zmagań o Kryształową Kulę. Zmagania na przełomie 2004/2005 to już dużo lepsza postawa Małysza. Wyglądało na to, że nasz Mistrz jest na najlepszej drodze, aby ustabilizować wysoką formę tuż przed Mistrzostwami Świata w Oberstdorfie. Wskazywały na to liczne zwycięstwa w konkursach. Polak wygrał zawody w Harrachovie, Kulm i... dwa razy w Zakopanem. Ależ to była euforia! Pierwszego dnia pierwsze miejsce podzielił z Roarem Ljokelsoyem, ale nazajutrz nie miał sobie równych. Rozgorzały nadzieje polskich kibiców. Niestety, nie udało się Adamowi obronić tytułów mistrzowskich zdobytych w Predazzo. Dziś mówi się, że to wina złego planu treningowego. Kuttin zaserwował ciężki trening Orłowi z Wisły, co zniszczyło jego wyśmienitą formę.
Źródło: gazeta.pl
Pamiętam, jak dziś ten sezon, w którym Małysz powrócił na wielki szczyt. Zaczęło się tak kiepściutko w Kuusamo, ale wszystko stopniowo nabierało tempa. Przypominam sobie, jak w sobotę 27.01.2007 roku zasiadłem przed telewizorem i oczekiwałem na konkurs w Oberstdorfie. Warto było, bo tak pięknej wiktorii dawno nie widziałem w wykonaniu Małysza. Było to 30. zwycięstwo w jego karierze. Jednak to, co najlepsze czekało nas w Titisee-Neustadt. Polak zmiażdżył konkurentów, gdyż wygrał oba konkursy! W pierwszym wprawił w osłupienie wszystkich kibiców, wyrównując rekord skoczni Svena Hannawalda - 145 metrów. Krzyk Włodzimierza Szaranowicza wyzwolił tak wielkie emocje, że skakałem z radości jak opętany! Czym byłyby skoki bez tak wielkiego Mistrza? Tym bardziej, że w Sapporo nie zostawił złudzeń i na normalnej skoczni z ogromną przewagą wywalczył czwarty tytuł Mistrza Świata. Tym samym stał się najbardziej utytułowanym skoczkiem na Mistrzostwach Świata - indywidualnie. Piękne obrazki przy tym mam  w głowie, kiedy Adam był niesiony na ramionach Mistrzów Olimpijskich - Thomasa Morgensterna i Simona Ammanna. Fantastyczny okres! W tym sezonie pozostał jeszcze jeden cel: czwarta wiktoria w klasyfikacji generalnej! Gonił Andersa Jacobsena, niektórzy nie dowierzali! Do ostatnich konkursów nic nie było pewne! Musiał wygrać najlepiej trzy razy w Planicy i zrobił to! Ależ to były emocje!
Źródło: wiadomosci24.pl
Kolejne lata nie przynosiły zbyt wielu sukcesów, niektórzy znów zwątpili w Adasia. Bardzo szybkim krokiem trzeba więc przejść do sezonu 2009/2010. Magiczny okres! Chociaż do konkursu inauguracyjnego sensacyjnie się nie zakwalifikował, to  z konkursu na konkurs skakał coraz lepiej. Lokaty były jednak niesatysfakcjonujące. Forma odrodziła się w Zakopanem, gdzie zajął miejsca w czołowej szóstce. Prawdziwy powrót zanotował w ostatnim starcie przed Igrzyskami. W Klingenthal zajął drugie miejsce tuż za Simonem Ammannem. Nadeszła długo wyczekiwana Zimowa Olimpiada w Vancouver. Moim zdaniem najlepsza, jaką kiedykolwiek widziałem. A jeśli dorzucić do tego wspaniałą postawę naszej osady, to IO stają się bezcenne. Tak mocno wierzyłem w upragnione złoto dla Małysza, że w trakcie jego skoków puls przekraczał z pewnością dopuszczalną normę. Dwa srebra! Nie ma tytułu, bo znów ten Ammann. Tylko, czy byłem zawiedziony? Chyba nie! Jeszcze kilka tygodni wcześniej mało kto wierzył w medal, a tutaj dwa srebra! Igrzyska zakończyły się dla naszego Mistrza ogromnym sukcesem, łzy wzruszenia i wielka radość. Czego można chcieć więcej? Dopełnieniem tego szczęścia był następny sezon - ostatni w jego karierze. Jego przepiękne ostatnie zwycięstwo w karierze oglądało przed telewizorami blisko 13 milionów widzów! I ten brązowy medal wywalczony na Mistrzostwach Świata w Oslo... ciężko jest opisać to wszystko słowami. Tutaj potrzeba kilkutomowej książki. Z chęcią bym taką przeczytał. Adam Małysz na zawsze pozostanie w pamięci. Niech będzie postacią legendarną, o której będzie mówić z pokolenia na pokolenie. Nie zatraćmy jego sukcesów. To one napełniały nas dumą przez wiele lat! Na zakończenie, wzruszające podsumowanie kariery Adama przez p.Szaranowicza:

czwartek, 10 października 2013

Puchar Świata coraz bliżej

Letnia Grand Prix już za nami. To lato dla naszych skoczków było jednym z najlepszych a może nawet najlepsze. Czego więc możemy oczekiwać od naszych skoczków zimą? Niewątpliwie apetyt rośnie w miarę jedzenia. Nieuchronnie kibice będą oczekiwać coraz większych sukcesów. Ale dlaczego nie, skoro w naszych skoczkach drzemie tak wielki potencjał?


Jaki będzie nadchodzący sezon? Czy Polacy będą odgrywać w zawodach pierwsze skrzypce? Pewnie za wcześnie jest o tym mówić, bo do rozpoczęcia sezonu jeszcze ponad miesiąc. Analizując jednak sezon letni na pewno możemy być pełni optymizmu. Wiadomo, że wyniki z lata nie zawsze mają odzwierciedlenie zimą. Nie możemy przywiązywać do nich tak wielkiej wagi. Lato to element przygotowań do zimy, kolejny etap w drodze po największe trofea. Nie wszyscy LGP traktują poważnie. Przykładem są choćby Austriacy, którzy totalnie odpuszczają lato by zimą być w pełni sił. Ale czy sukcesy w LGP są czymś złym? Czy przez to nasi skoczkowie nie będą mieć formy zimą? Sądzę, że nie, bo przecież forma letnia bardzo różni się od tej z zimy. Skoczkowie i trenerzy koncentrują się na sezonie zimowym i idą ściśle określonym planem treningowym. Po drodze stratują w zawodach, aby sprawdzić się na tle innych krajów, testować sprzęt i sprawdzić wiele innych kwestii. Jednak zawsze widząc zwycięstwa Polaków kibice się cieszą, nie zależnie czy to lato czy zima, bo sukces zawsze cieszy.


Będę zadowolona jeśli nadchodzący sezon będzie tak dobry jak poprzedni. Całym sercem wierzę, że skoczkowie odniosą jeszcze większe sukcesy. To lato pokazało, że mamy bardzo szerokie zaplecze młodych zawodników, którzy napawają nas optymizmem i sprawiają, że ze spokojem możemy patrzeć w przyszłość. W obecnej chwili nie musimy martwić się o to, że jeśli któryś z zawodników będzie prezentował niższą formę, to nie będzie nikogo kto mógłby go zastąpić. Wręcz przeciwnie. Trener będzie miał ból głowy kogo wybrać, bo miejsc na zawody jest przecież tylko siedem. 

Źródło: PZN fot. Alicja Kosman

Podsumowując sezon letni możemy spodziewać się dobrej postawy naszych młodych skoczków zimą. Mam nadzieję, że do Pucharu Świata będą powoli wkraczać Janek Ziobro, Krzysiek Biegun czy Klimek Murańka. Są młodzi, mają jeszcze czas na sukcesy ale jeśli mają formę to dlaczego nie mają startować? Kiedy mają nabierać doświadczenia w Pucharze Świata jak nie teraz? Dlatego bardzo chciałabym, aby trener nie bał się sięgać po zawodników młodych, z poza kadry A. Jeśli  prezentują formę wyższą od innych zawodników to powinni dostawać szansę startu, nawet jeśli nie zawsze miałoby im wszystko wychodzić ale przecież kiedyś muszą się z tym oswoić. 


Mam nadzieję, że nasza kadra mocno rozpocznie nowy sezon. Katastrofa, która przydarzyła się rok temu nie powinna już nigdy mieć miejsca i wierzę w to, że tym razem nasi chłopcy sobie to odbiją. Forma musi przyjść w odpowiednim momencie. 
Kryształowa Kula, indywidualny i drużynowy medal na Igrzyskach w Soczi, medal na Mistrzostwach Świata w Lotach, Turniej Czterech Skoczni… Celów i marzeń na przyszły sezon każdy z nas ma na pewno wiele. Ile z nich uda się spełnić, nie wiem. Wiem jednak to, że nasi skoczkowie na pewno dadzą z siebie wszystko. Wierzę w ich ambicje i umiejętności. Jeśli wszystko pójdzie dobrze możemy mieć kolejny piękny, historyczny sezon. Już niebawem karuzela Pucharu Świata ruszy i wszystko stanie się jasne…


Korzystając z okazji chciałabym zaprosić was do oglądania mojego filmiku o Kamilu. :)

czwartek, 3 października 2013

Ostatni będą pierwszymi!

Nie pocieszam! Nie pocieszam! Może jednak... ale tylko trochę. Przecież nic się nie stało. Stało! Jedna z moich ulubionych skoczni zaczyna poważnie mnie drażnić. Zwyczajnie w świecie się ze mną droczy. Przecież zimą też odwaliła niezły numer naszemu Kamilowi. Człowiek ją tak uwielbia, wygrywa trzy razy, a później wszystko obraca się przeciw niemu. Nieładnie Vogtland Areno!
Źródło: berkutschi.com
Na dzisiejszy konkurs czekałem od zawodów w Wiśle. Dlaczego? Zwyczajnie w świecie uważam Wisłę i finał LGP za najbardziej interesujące zmagania w całym cyklu. Niestety, znowu się rozczarowałem. Ja wiem, że skocznia nie ponosi tutaj głównej winy. POGODA! Zło! Po odwołanym konkursie w Hinzenbach prosiłem niebiosa, aby w Klingenthal zawody się odbyły! No i mnie wysłuchały tyle, że zapomniałem dodać, aby pomogły w miarę sprawiedliwych warunkach. Tego zabrakło. Bałbym się o tym napisać, gdyby tylko Kamil oddał słabszy skok. Tutaj mógłbym być niepewny, bo nie widzieliśmy go dawno w tej randzie zawodów. Nie do końca można było ocenić jego formę. Natomiast Jernej Damjan jest idealnym dowodem na fakt, że rywalizacja była loteryjna. Podmuch - lądowanie. Po czym świetny skok! I znów pech. Nienawidzę oglądać skoków, gdy aż tak wiatr miesza. Jaka przyjemność z tego płynie? Ja mam tylko nadzieję, że sezon rozpocznie się normalnie. Niedawno cieszyłem się, że przeniesiono inaugurację Pucharu Świata z Kuusamo do Lillehammer, a teraz do Klingenthal... dziś zaczynam się już bać. Czekam tyle miesięcy, zaczynam się cieszyć, że już zobaczę skoki, a tu... WIAAATR! Oby ten scenariusz się nie sprawdził. Trzymam kciuki!
Źródło: klingenthal-hotelzurpost.de
Ajć... "po co Janne wraca do skoków? Całkiem zepsuje sobie reputację!". No faktycznie nie wzbudza teraz podziwu. Ahonen zajął dziś miejsce na podium! Wierzcie mi lub nie, ale ja wierzyłem w niego! Jakoś odkąd usłyszałem o jego powrocie czułem, że ten będzie zupełnie udany. Może patrzę na to teraz z innej perspektywy. Wymagania pewnie spadną, bo nikt nie myśli chyba o seryjnych wygranych. W to nie wierzę! Ale miejsca na podium po takiej przerwie i w tym wieku... bić brawo! Bić brawo! Co z tego, że Letnia Grand Prix? Spójrzcie jaka stawka! Finowie mają się z czego cieszyć dzisiaj, ale przecież my również. Dawid Kubacki był dziś najlepszym z Polaków. Przebił się z 16. na 6. miejsce! Byliśmy dzisiaj drużynowo chyba najlepsi! Przecież to my mieliśmy najwięcej zawodników w czołowej dziesiątce (3)! Mało tego, jako jedyni możemy cieszyć się z 5 polskich nazwisk w czołowej piętnastce! Sezon jakiego po prostu nie możemy zapomnieć, bo był wyśmienity. Jeśli przynajmniej połowa z naszych skoczków powtórzy swoje sukcesy zimą to możemy być szczęśliwi! Ja jednak wyczuwam w powietrzu wielką eksplozję Kamila Stocha w Pucharze Świata. Dzisiejszy konkurs mógł go podrażnić, co zaowocuje Kryształową Kulą... Poczekajmy na cele Stocha przed sezonem. Wszyscy wiemy, że od kilku lat zawsze je spełnia.
Źródło: tzn.com.pl
Podsumowując całą edycję FIS Summer Grand Prix możemy śmiało powiedzieć, że królowały dwie nacje: Niemcy i Polska! Puchar Narodów przegraliśmy o 184 punkty, ale różnica w stylu moim zdaniem była minimalna. Wystarczy spojrzeć na fakt, że tylko my mamy 3 zawodników w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej. Tylko my mamy czterech w piętnastce. Żadnego na podium... to fakt! Tylko, że nasi odpuścili starty, w których Bardal i Damjan punkty w dużej ilości gromadzili. Wellinger to jednak zdecydowany król tego lata. Młody Niemiec pokazywał klasę od samego początku, a ja z wielką przyjemnością oglądam jego skoki. Świetnie wygląda w locie. Od początku cyklu miałem ochotę siadać przed telewizorem i oglądać. To zasługa całej naszej kadry, ale szczególnie Krzysztofa Bieguna i Jana Ziobro. Te dwa nazwiska zelektryzowały mnie i życzę im jeszcze lepszych osiągnięć zimą! Kamil Stoch wciąż pozostaje moim numerem jeden. Dzisiaj nawet za bardzo się nie zdenerwowałem. Byłem głodny tego skoku "Rakiety z Zębu", ale przecież każdy z nas wie, że ostatni będą pierwszymi! Tak już jest.

Ciekawostka o nas...

Czy wiesz, że po wpisaniu w wyszukiwarce Google hasła: Mika Kojonkoski, nasz wpis "Mika Kojonkoski - wymarzony trener" znajduje się na drugim miejscu? W ostatnim czasie to jeden z najchętniej czytanych artykułów na naszym blogu. Autor tego tekstu (Mateusz Król) został natchniony do jego napisania, po lekturze książki o "Mika Kojonkoski - tajemnica sukcesu".