O KRÓLU S(T)OCH(I) I JEGO ZIOMKACH!

Jest trzech takich w historii, którzy zgarnęli dwa złote medale w skokach na jednych Igrzyskach. Do niedawna Fin i Szwajcar, dziś także Polak.

AUSTRIA, NIEMCY, NORWEGIA, JAPONIA, SŁOWENIA, POLSKA…

Napiszę szczerze… Bardzo długo zbierałam się do napisania tego felietonu. Miał już się ukazać po konkursach w Willingen ale uznałam, że nic nie wiemy o formie dwóch filarów austriackich skoków...

ZAKOPANE OKIEM KIBICA - CZ.3.

Za nim w niedzielny poranek otworzyłem oczy, niestety do moich uszu dotarł ten wredny dźwięk! Zapowiadało się to, czego każdy polski kibic obawiał się przed wyjazdem.

MIKA KOJONKOSKI - WYMARZONY TRENER

Do napisania o Mikim nakłoniła mnie moja ostatnia lektura książki Mika Kojonkoski - tajemnica sukcesu.

MISTRZ OLIMPIJSKI - TO BRZMI DUMNIE!

Polska oszalała! Starsi czekali na ten moment od 42 lat. Nie udało się w Salt Lake City, Turynie i Vancouver Adamowi Małyszowi. Wielkiej legendzie i jednemu z najwybitniejszych skoczków w historii.

piątek, 29 marca 2013

Nie taka Austria straszna

Ostatnio sporo mówimy o wielkim sezonie dla reprezentacji Polski w skokach narciarskich. Niewątpliwie ten sukces był i trzeba go nagłaśniać. Spójrzmy jednak także na inne drużyny, które śmiało mogą "odbębnić" wielkie chwile. Norwegowie na pewno mają co świętować. Prawdą jest fakt, że nie obronili Kryształowej Kuli, ale jakie to ma znaczenie, kiedy wygrywa się Puchar Narodów i po tylu latach wreszcie sięgają po złoty medal na normalnym obiekcie?

Anders Bardal
Ten człowiek to moim zdaniem bardzo ciekawe zjawisko. Kiedy cofniemy się pamięcią do sezonu 2011/2012, to z pewnością widzimy go na pierwszym miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Trzeba przyznać, że Norweg wszystkie swoje sukcesy odnosi bez większego błysku, ale równą formą. Rzadko komu udaje się zgarnąć Kryształową Kulę z trzema zwycięstwami. Jeszcze rzadziej udaje się zająć drugiej miejsce w "generalce" tylko raz wygrywając. Bardal w tym sezonie gościł jednak 6 razy na podium, a to drugi wynik w tym sezonie. Jego liczba sukcesów w startach całego cyklu wygląda dość blado na tle Gregora Schlierenzauera. Trzeba jednak pamiętać, że drugi skoczek tego sezonu potrafił odpalić najwyższą formę w odpowiednim momencie. Zdobył przecież złoty medal indywidualnie na Mistrzostwach Świata w Predazzo. Ani Gregor, ani też Anders Jacobsen (który wygrał w ubiegłym sezonie trzy konkursy) nie był w stanie mu zagrozić. Normalny obiekt w Val di fiemme ewidentnie sprzyjał Bardalowi. Pod koniec sezonu namiętnie gonił go Kamil Stoch, ale niestety brakło chyba jednego konkursu. Na 25 startów (Anders nie wziął udziału w lotach na Certaku) ani razu nie wypadł poza czołową trzydziestkę, 15 razy znajdował się w czołowej dziesiątce, a w tym 12 razy w pierwszej szóstce. Muszę jednak powiedzieć, że to kolejny wielki sezon tego zawodnika. Anders Bardal w wieku 30 lat osiągnął życiową formę i zdobył PŚ, a teraz (31 lat) został Mistrzem Świata i zajął drugie miejsce w klasyfikacji końcowej. W rankingu skoczków, którzy najwięcej razy stawali na podium w końcowym rozrachunku PŚ Norweg znajduje się na 16. pozycji. Na liście zawodników z największą ilością zwycięstw w konkursach o Kryształową Kulę plasuje się na 41. pozycji.



Anders Jacobsen
Postanowiłem z każdej ekipy wybierać dwóch najlepszych zawodników w danym sezonie. Team norweski jest na tyle skomplikowany, że trudno mi jednoznacznie określić, który z tej dwójki jest najlepszy. Postanowiłem, że nie będę tego stwierdzał, gdyż Jacobsena po prostu lubię bardziej i nie byłoby to zbyt obiektywne. Skoczek ten wywiera jakieś bardzo silnie pozytywne emocje, bardzo sympatyczny z niego człowiek. Szkoda, że nie udało mu się wygrać Turnieju Czterech Skoczni. Przyznam, że bardzo mocno mu kibicowałem. Drugie miejsce nie jest złe, należy przecież pamiętać, że wrócił on po roku przerwy od skoków. Wziął udział w Tańcu z gwiazdami, i jak sam twierdzi, gdyby nie ten program, to nigdy nie wróciłby do sportu. Do końca miał liczyć się w walce o podium w "generalce", ale niestety spotkała go ogromna przykrość. Kontuzja w przedostatnim konkursie sezonu to ogromny pech. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że najprawdopodobniej zostanie on wykluczony ze sporej części przygotowań do sezonu olimpijskiego. Żal ogromny dla zawodnika, który wygrał w tym sezonie trzy konkursy i pod tym względem był drugi w tegorocznym cyklu. Jacobsen pięciokrotnie meldował się na podium, w 24 startach dwudziestokrotnie punktował, 14 razy był w czołowej dziesiątce, a w tym aż dziesięciokrotnie kończył zawody w czołowej szóstce. Piąte miejsce w klasyfikacji generalnej to jest spory sukces, ale należy pamiętać, że Anders zdobył także brązowy medal Mistrzostw Świata na dużej skoczni. Po czterech latach wrócił na podium w tak ważnej imprezie i trzeba mu przyznać, że potrafi wytrzymać presję. W rankingu zawodników z największą ilością zwycięstw w konkursach plasuje się na 24. pozycji, natomiast spośród zawodników, którzy stawali najwięcej razy na podium w końcowym rozrachunku TCS znajduje się na miejscu 17. (jedno zwycięstwo i jedno drugie miejsce). Sezon w jego wykonaniu był na prawdę fantastyczny. Nie wiadomo na ile jeszcze go stać i życzę mu, aby mimo wszystko mógł przygotować świetną formę na nadchodzący sezon.



Cała drużyna Norwegii dokonała w tym sezonie wielkiej rzeczy. Nareszcie ktoś przezwyciężył dominującą od wielu sezonu Austrię. W zawodach drużynowych Norwegowie wygrali jeden konkurs, ale byli zdecydowanie lepsi w startach indywidualnych. Był nawet okres, kiedy żaden konkurs nie obył się bez skoczka z kraju wikingów na podium. Szkoda tylko, że na Mistrzostwach Świata dali Austriakom wywalczyć kolejny tytuł Mistrzowski, ale kto wie... może na Igrzyskach? A niech to... są przecież jeszcze Ci cholernie mocni Polacy...




środa, 27 marca 2013

O sezonie jako takim...

O przemijaniu czasu pisał już nie jeden poeta, prozaik czy nawet felietonista. Osobiście nie bardzo lubię, kiedy nadchodzi wiosna. Może uznacie mnie za "dziwoląga", ale nie powinno nikogo to dziwić. Jeśli totalnie traci się głowę na tle sportów zimowych. No dobra... interesuje się mocno sportami "białego szaleństwa", ale najbardziej oszalałem na punkcie skoków narciarskich. I to od nich zacznę podsumowania sezonu. Zacznę nieco od końca. Dzisiaj odbył się konkurs o indywidualne mistrzostwo Polski. W gronie głównych faworytów wymieniało się przede wszystkim Kamila Stocha i Piotra Żyłę. I po raz kolejny można powiedzieć: Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Maciej Kot zdobył po raz pierwszy w karierze Mistrzostwo Polski! Wygrał on ze Stochem o 0,9 punktu! Żyła znalazł się na najniższym stopniu podium. Nareszcie można oglądać krajowe zawody z wielkim zaciekawieniem! Można też dodać, że mamy ogromny potencjał w młodzieży, bo to przecież jest bardzo ważne. Z niecierpliwością czekamy na jeszcze bardziej udany sezon, tym bardziej, że czeka nas Olimpiada!

Sezon historyczny...
Właściwie można napisać, iż każdy sezon wnosi coś nowego do historii tej dyscypliny. Każdy jest niezwykle wyjątkowy, ale ten był szczególnie taki! Wydarzyło się w nim przecież ogromnie wiele wielkich rzeczy. Dowodów na to przez całe 4 miesiące mieliśmy od groma... Nie można zacząć od niczego innego, jak od nowego rekordu w ilości zwycięstw! Gregor Schlierenzauer dokonał rzeczy, którą miał zrobić przecież Adam Małysz. Nie dość, że młody Austriak "przegonił" w klasyfikacji legendarnego fina, to "wyśrubował" swój rekord do pięćdziesięciu wiktorii! Ja ostatnio zaczynam się zastanawiać, czy dożyję skoczka, który będzie w stanie zdobyć więcej zwycięstw od Gregora. Dla Polaków ten sezon był wyjątkowo ważny, bo jak pamiętamy zdobyliśmy brązowy medal w konkursie drużynowym na Mistrzostwach Świata w Predazzo. Czego jeszcze nigdy w historii nie udało się nam osiągnąć. Zdobyliśmy najwięcej punktów w startach indywidualnych i drużynowych. Punktowało aż 10 naszych zawodników, z czego połowa zdobyła ponad 100 punktów w klasyfikacji generalnej. Niegdyś musieliśmy się cieszyć, jeśli jakiś skoczek (prócz Adasia) zapunktuje przynajmniej 3 razy w sezonie. Nigdy nie mieliśmy trzech skoczków w pierwszej dwudziestce Pucharu Świata. Nie mieliśmy też dwóch miast goszczących konkursy o punkty PŚ, a w tym sezonie do Zakopanego dołączyła przecież Wisła. Zostawmy nas, bo chyba jeszcze można byłoby wypisywać i wypisywać, a przecież także Słoweńcy mają z czego się cieszyć. Peter Prevc zdobył dla Słowenii pierwsze srebro i brąz indywidualne na Mistrzostwach Świata, do tej pory mieli "tylko" złoto wywalczone dość sensacyjnie przez Roka Benkovica. Na prawdę było to wyjątkowy sezon.

Zmiany, zmiany, zmiany...
Jeszcze na początku sezonu bardzo sporo mówiło się o nowy przepisach FIS dotyczących nowych kombinezonów, bardziej przyległych do ciała zawodnika. Wielu zawodników miało problemy z przystosowaniem się do tych wymagań, a u nas mówiło się o największych problemach Kamila Stocha. Z biegiem sezonu właściwie zapomniało się o tym przemianach i nikt już o tym nie mówił. Może to dlatego, że nie przyniosły one zapowiadanych zmian (tzn. przed ich wprowadzeniem mówiono, że mogą one wpłynąć na skrócenie odległości). Zdecydowanie więcej uwagi poświęcono nadaniu praw do zmiany belki dla zawodnika przez trenera. Miało to służyć poprawie bezpieczeństwa dla skoczków, a tymczasem posłużyło jako element taktyki. To jest rzecz, która moim zdaniem zdecydowanie się nie sprawdziła. Konkursy stały się nie czytelne dla odbiorców nie tylko pod skocznią, ale także przed telewizorami. Niektóre konkursy miał tyle zmian bramek startowych, że właściwie długo nie wiedziałem dlaczego wygrał ten zawodnik, a nie inny. To jest przywilej dla trenera, który nie powinien być nadany.

Sędziowie!
Mam też wrażenie, że z sezonu na sezon co raz bardziej narzeka się na ocenianie przez sędziów. W tym sezonie właściwie przechodzili oni samych siebie. Bardzo często wpływali na wyniki i często krzywdzili zawodników a premiowali innych. Zaczęło się od przegranej Kamila Stocha w Engelbergu - o 0,1 punktu. Oczywiście noty dostał zbyt niskie, jak na tak piękne lądowanie. Na Turnieju Czterech Skoczni sędziowie potrafili doprowadzić mnie do furii, szczególnie kiedy zawyżali noty Austriakom. A szczególnie jednemu... chociaż trzeba przyznać, że za wysokie noty dostawał także Anders Jacobsen. Niektórzy zapomnieli, że faza lotu też się liczy. Zaczęto oficjalnie mówić, że "patrzymy na to, czy nazwisko jest zasłużone". To jest jawne przyznanie się do niesprawiedliwego oceniania, a jak to się ma do znaczenia słowa "SĘDZIA"? Ostatnio mówi się, że władze FIS-u będą chciały zredukować liczbę sędziów do dwóch i wyłączyć lądowanie telemarkiem, jako bardzo istotnie. Zgadzam się jednak z Łukaszem Kruczkiem. To nie ma sensu, bo to jest związane z tą dyscypliną od dawien dawna. Nie miałoby dla mnie sensu śledzenie rywalizacji, gdyby opierała się ona tylko na tym, kto dalej skoczy. Zasady sędziowania powinny zostać bez zmian. Sędziowie... sprawiedliwości!

Zacząłem od ogólnego podsumowania sezonu 2012/2013, który wg przepowiedni Majów, miał się nie dokończyć. Na szczęście odbył się w całości i mamy o czym rozmawiać. Przez najbliższy okres będziecie mogli śledzić moje zdania na temat sezonu w wykonaniu poszczególnych zawodników. W tych wpisach będzie wiele wiadomości statystycznych. Zapraszam! 


niedziela, 24 marca 2013

Sezon na medal!

To jest niesamowite, jak czas potrafi zmienić nasze nastroje. Kiedy rozpoczynał się ten sezon właściwie zastanawiałem się, co jest grane. Kamil przed rozpoczęciem zmagań powiedział, że w prawdzie nic nie może obiecać, ale czuje się bardzo mocny. Lillehammer pokazało zupełnie coś innego. W Kuusamo była właściwie jeszcze gorzej! Wierzyłem wówczas mocno, że to tylko taka chwila załamania, która zdarza się każdemu z nas, przecież to nie tylko chodzi o sport. Jeden weekend bez startów wystarczył, aby Stoch dołączył do czołówki. Na podsumowania sezonu jeszcze przyjdzie czas, ale już dziś pragnę podkreślić, jak wielkie rzeczy osiągnęła cała nasza drużyna!
fot. archiwum własne

Za nim jednak o Polakach, to chcę wam obwieścić wielką wiadomość (pewnie już o tym wiecie). AUSTRIA ZOSTAŁA ZDETRONIZOWANA! Coś, co właściwie było nie do zrealizowania, tym bardziej po kontuzji Andersa Jacobsena, stało się faktem. Po 9 latach absolutnej dominacji Austriacy przegrali z Norwegami w Pucharze Narodów o 6 punktów! Niesamowity wyczyn dla skoczków z kraju wikingów. Dokonali tego w dzisiejszym konkursie, właściwie dzięki Rune Velcie, który zajął dzisiaj 2. miejsce. Zważywszy na to, że nie gościliśmy ani jednego Austriaka w pierwszej dziesiątce... mamy właśnie swego rodzaju sensacje. Muszę jednak przyznać, że moim  zdaniem sprawy nabrały odpowiedniego kierunku. Austriacy nie wygrali w tym sezonie ani jednego konkursu drużynowego, co już wskazuje na ogromny zawód! Zdobyli złoto na Mistrzostwach Świata, ale w całym sezonie byli po prostu słabsi. Zabrakło im pewnych punktów ze strony Thomasa Morgensterna i Andreas Koflera. Czy pomyśleliście w ubiegłym sezonie, że Polacy będą w stanie wygrać w którymś z konkursów teamów z podopiecznymi Alexandra Pointnera?
fot. archiwum własne

My, z każdym krokiem w głąb nowego sezonu, przecieraliśmy oczy ze zdumienia! Łukasz Kruczek dokonał przecież rzeczy, jakich nikt, nigdy w historii polskich skoków nie dokonał. Stworzył drużynę, w której regularnie punktuje czterech skoczków, a bardzo często dwóch znajduje się w pierwszej dziesiątce. Nagle okazało się, że możemy bez żadnych kompleksów startować w konkursach drużynowych. A także obalono stwierdzenie, że Polacy spisują się świetnie tylko na swoich skoczniach. Nikt dziś nie powie, że skaczą tylko w lecie. Kto dziś ośmieli się powiedzieć, że nie mamy drużyny i wielkiego skoczka? Na początku sezonu wiele osób wieszało psy na Kruczku, każąc wręcz go zwolnić. Moim zdaniem z takimi decyzjami trzeba być ostrożnym. Dzięki szansie dla naszego trenera mamy przecież brązową drużynę Mistrzostw Świata! Po raz pierwszy w historii! Dalej idąc... mamy MISTRZA ŚWIATA KAMILA STOCHA! Trzeciego zawodnika Pucharu Świata, dwóch w piętnastce, trzech w dwudziestce. Lider naszej kadry zdecydowanie utwierdził mnie w przekonaniu, że warto w niego wierzyć. Konsekwentnie realizuje swoje założenie sprzed sezonu. Dalej idąc... z roku na rok jest coraz lepiej. Wiecie, co mogłoby to oznaczać?! W przyszłym roku Puchar Świata i tak upragniony złoty medal Igrzysk Olimpijskich? To się bardzo łatwo mówi, ale jestem pewny, iż naszego skoczka stać na to. Poza tym dziś wiemy już, że nie tylko Kamila stać na najwyższe cele. Piotr Żyła to zdecydowane pozytywne zaskoczenie sezonu. Oglądalność skoków momentalnie wzrosła dzięki naszemu Mistrzowi i zresztą całej naszej kadrze. Znów więcej o tym sporcie się mówi i myślę, że Stoch może pokusić się w przyszłym roku o najwyższe laury w plebiscycie Przeglądu Sportowego.
fot. berktuschi.com

Na dziś... żegnaj sezonie, żegnajcie skoki. Nie wiem, jak wytrzymam te okropne ciepłe dni : ). W środę są jeszcze Mistrzostwa Polski, a trzeba przyznać, że będą emocjonujące, jak chyba nigdy. Czy Stoch obroni tytuł? Na razie nie wiem, co planuje na dłuższy okres bez sportów zimowych na tym blogu. Chcę przez najbliższe tygodnie podsumowywać sezon w wykonaniu różnych zawodników, sprawdzać i opisywać statystyki oraz wspominać o ciekawostkach. Pragnę Wam wszystkim podziękować, bo właściwie przy tym sezonie zacząłem też spełniać swoje marzenie i pisać o tym, co kocham. To, że ktoś w ogóle chciał to czytać, to już pozytywne zaskoczenie. A, co jeśli przyznam, że liczba odwiedzin do tej pory doprowadza mnie do szoku? Blog ma na dobrą sprawę 3 miesiące, a odwiedzano go już ponad 6500 tysiąca razy! Moim zdaniem to kolejny dowód na to, że spora część osób interesuje się sportami zimowymi! Przecież nie pisaliśmy tutaj tylko o skokach. Oprócz tego głównego tematu wspominaliśmy też sporo o Justynie Kowalczyk, która odebrała dzisiaj Puchar Świata. Czasami wspomnieliśmy o biathlonistkach, które ten sezon mogą uznać za ogromnie udany. Dziękuję więc wszystkim sportowcom, przede wszystkim Kamilowi Stochowi, za to, że właściwie stał się pewnym natchnieniem tutaj. Przecież moje wpisy były bardzo subiektywne, ale takie zapowiadałem. Poświęcałem mu najwięcej uwagi, ale moim zdaniem na to zasłużył. Justynie Kowalczyk, bez której biegi narciarskie byłby bardzo nudne. Piotrkowi Żyle, który sprawił, że skoki zaczęto traktować także z przymrużeniem oka. Wszystkim kadrom, trenerom, partnerom bloga, Fan Klubowi Kamila Stocha i także mojej współautorce! JEDNO WIELKIE DZIĘKI!
Zapraszam wciąż do odwiedzania bloga! Wcale się nie żegnam, chociaż może tak to wygląda. Sezon dobiegł do końca, ale przecież latem też można pisać o zimie! Niechże już przyjdzie ta wiosna, a później i lato. Znowu jakaś dawka skoków... ależ się rozpisałem. To chyba najlepszy dowód, że nie mogę się rozstać z tą zimą.
fot. berktuschi.com
Se deg der!


piątek, 22 marca 2013

Kampen fortsetter - walka trwa!

Drugi raz w tym sezonie używam w tytule języka norweskiego. Dzisiaj nieco w innym kontekście, gdyż kiedy posługiwałem się nim po raz pierwszy, oddawał on pewną wielkość dla norweskich skoczków, a w szczególności Andersa Jacobsena. Chciałem w pewien sposób podkreślić jego sukces. Dzisiaj niewątpliwie nie mogę się pogodzić z tym niezwykłym pechem, jaki spotkał dzisiaj Jacobsena. Jak donosi norweski serwis informacyjny nrk.no, Norwega czeka aż 6 miesięcy rehabilitacji! Kontuzja kolana, jaką załapał brązowy medalista MŚ w Predazzo, wyklucza go z walki o podium Pucharu Świata. Uwierzcie mi, że w ogóle mnie to nie cieszy. Wierzę, że Kamil mógłby pokonać Jacobsena w równej walce. Trzymam kciuki za Andersa, tym bardziej, że jest to chyba obecnie mój ulubiony skoczek spoza granic naszego kraju. Walka o podium wciąż jednak trwa. Rozgrywa się między Kamilem Stochem, a Severinem Freundem. Dzisiaj Niemiec był 9., a Polak 11. Stoch ma przewagę 27. punktów na Freundem. Zapowiadają się niemałe emocje w niedzielę!

Tak, wszyscy szykujemy się na ten pojedynek Polsko - Niemiecki, ale to nie jedyne, na co możemy liczyć w ostatnim konkursie tego sezonu. Dzisiaj jestem znowu pełen uznania dla Piotra Żyły. Przyznam się szczerze, że jakieś 2 lata temu przekreśliłem tego skoczka i stwierdziłem, że nie stać go na chwalebne wyniki. Ciesze się, że tak sromotnie się pomyliłem. W takiej sytuacji uwielbiam się mylić! Dzisiejsze podium Żyły pokazuje, że w naszej kadrze właściwie każdego stać na osiąganie świetnych wyników (no może poza Stefanem...). Od konkursu w Kuopio polska flaga nie znika z podium. Piękne jest to, że Kamil nie czuje się dzisiaj tak zupełnie samotnie. W ubiegłym sezonie, kiedy zajmował 11. pozycję, wszystkie oczy zwrócone były na niego. Zadawaliśmy sobie pytanie, dlaczego tak słabo? Dzisiaj nikt nie zwraca na to uwagi, bo inny skoczek odniósł wielki sukces! Jeśli Piotrek zajmie pojutrze miejsce w pierwszej szóstce - wskoczy do czołowej piętnastki Pucharu Świata. Wielokrotnie już podkreślałem, że jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak spisują się zawodnicy z naszej kadry. Znowu mieliśmy dwóch zawodników w dziesiątce, ba... trzech w pierwszej jedenastce. Maciej Kot pokazał, że wciąż stać go na wskoczenie do czołowej dziesiątki. Śmiało jednak twierdzę, że Polak został nieco poszkodowany przez naczelną władzę w skokach - WIATR! Jego skok wyglądał kapitalnie, właściwie wyglądało to na skok w granicach punktu HS! Aż tu nagle jakiś podmuch wiatru i nie było nawet 200 metrów. Myślę, że Maćka stać na świetny występ w konkursie niedzielnym. On, podobnie jak Piotrek, ma szanse na czołową piętnastkę. Można być dzisiaj nieco rozczarowanym miejsce naszego Mistrza Świata. Nie wyciągałbym jakichś daleko idących wniosków, bo wierzę, że Kamil udowodni za dwa dni, że jest obecnie najlepszym skoczkiem na świecie! Tego się trzymajmy także jutro, podczas zawodów drużynowych. Jeśli poprawi się nasz czwarty zawodnik, to znowu mamy okazję stanąć na podium!

Znowu nie mogę pominąć w swoim wpisie jednego, bardzo wielkiego w czynach człowieka! Gregor Schlierenzauer dokonał dzisiaj rzeczy, która u mnie zatyka dech w piersiach. Wygrał 50 KONKURS PUCHARU ŚWIATA! Nie mam już żadnych wątpliwości, że ten wyniki przejdzie do historii startów w Pucharze Świata na bardzo, bardzo długo! Kiedyś wspominałem już, że jeszcze musi trochę udowodnić, aby stać się najlepszym skoczkiem w historii tej dyscypliny. Tutaj się nic nie zmieniło, bo wciąż brakuje mu większej ilości złotych medali indywidualnie. Na pewno można powiedzieć, że w tym sezonie okazał się bezkonkurencyjny, bo wygrał aż dziesięć konkursów! Nie były to wiktorie seryjne, ale w końcu taka liczba mówi sama za siebie! W przyszłym roku mamy Igrzyska Olimpijskie i jestem pewny, że ten skoczek będzie tam jechał jako głównym faworyt. Drugą kryształową kulę ma już w kieszeni od dawna, a do najlepszych w historii (Małysza i Naykaenena) brakuje mu jeszcze raz tyle triumfów w "generalce". Jak myślicie, czy uda się Austriakowi doścignąć najlepszych w tej klasyfikacji? 

"Nic złego w powietrzu się nie dzieje, głębokie wychylenie, będzie walczył o odległość. Powalczył pięknie! Brawo! Brawo Piotrek! Dwa znakomite loty naszego reprezentanta!"
 Marek Rudziński, Planica 2013

poniedziałek, 18 marca 2013

Potop polski w Norwegii!

Wiecie czym się różni Mistrz Świata Anders Bardal od Mistrza Świata Kamila Stocha? Oprócz tego, że Stoch jest w teraz nie do pobicia dla Norwega, to ma wsparcie kibiców na całym świecie! To, co wydarzyło się wczoraj w Oslo przeszło chyba najśmielsze oczekiwania! Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że zobaczę na oczy taki doping dla Polaków za granicami naszego kraju! Podejrzewam, że kibice norwescy byli zszokowani tym, że na ich skoczni więcej jest flag kraju znad Wisły. Prawdą jest fakt, że kiedy wygrywał Małysz, to otrzymywał ogromny doping, ale właściwie nigdy w Oslo polscy kibice nie stworzyli swojej własnej, tradycyjnej atmosfery. Różnica jest zasadnicza, bo dziś mamy komu kibicować. Nie mamy jednego mistrza Kamila, a wręcz przeciwnie! Posiadamy całą świetną ekipę, w której każdy może włączyć się do walki i dać nam emocje! Wczoraj wreszcie przebił się Piotr Żyła! Dał on wielką radość Polakom zgromadzonym przed skocznią i przede wszystkim sprawił miła niespodziankę! Jesteś wielki Piotrek! Nikt ci już nie powie, że potrafisz tylko gadać.

Na oczach 34 tysięcy ludzi rozegrała się wczoraj fantastyczna walka o zwycięstwo na najważniejszej, najbardziej magicznej i historycznej skoczni Hollmenkollen. Dawno już nie widziałem konkursu, w którym odległości zachwycały już od samego początku pierwszej serii! Z tej strony brawo dla jury, że pozwolili nam wreszcie oglądać to, co najbardziej w tym sporcie kochamy! Pamiętacie konkursy indywidualne w Polsce tego roku? Przypomnijcie mi zwycięzców... Anders Bardal (Wisła) i Anders Jacobsen (Zakopane). Nie mam tutaj żadnych wątpliwości, że Polacy wzięli odwet za te norweskie wiktorie. Kamil Stoch wygrał w Trondheim, a Piotr Żyła w Oslo. Jest jednak zasadnicza cecha wyróżniająca te dwie sytuacje. Norwegowie wygrywali w Polsce bez wsparcia własnych kibiców. Polacy wygrywali w Norwegii z dopingiem, jakiego może pozazdrościć cały świat! Wracając do tego, co wydarzyło się wczoraj. Mogliśmy mieć trzeci raz w historii dwóch Polaków na podium. Moim zdaniem nie ma co winić tutaj Kamila, trener nie przewidział nagłego osłabienia dobrych warunków i zupełnie niepotrzebnie obniżył rozbieg naszemu mistrzowi. Czwarte miejsce jest moim zdaniem kolejnym świetnym wynikiem zwłaszcza, kiedy spojrzymy na to, że wszyscy jego rywale w walce o podium PŚ znaleźli się za nim. Niewątpliwie to był polski tydzień, a już na pewno polski dzień w Oslo! Czterech Polaków w pierwszej dwudziestce, dwóch w czołowej czwórce... kapitalnie! Brawa dla trenera! Jestem pod wielkim uznaniem dla całej naszej ekipy szkoleniowej. W Planicy możemy spodziewać się świetnej dawki dalekich lotów i może usłyszymy znowu Mazurek Dąbrowskiego, jak przed dwoma laty?

Wspominałem w moim wpisie przed konkursem w Lahti, iż przed nami Nieoficjalny Turniej Nordycki. Z dniem wczorajszym przeszedł on do historii! Za nim przejdę do sedna sprawy, chcę podzielić się z Wami małym sukcesem. Wpis ten momentalnie stał się najpopularniejszym spośród wszystkich na tym blogu, a to dzięki zapotrzebowaniu ludzi na informację o tym turnieju. Okazuje się, że sporo osób dziwi się, że to wydarzenie zostało wymazane w kalendarzu Pucharu Świata. Wpisując w Google "turniej nordycki", nasz blog znajduje się na pierwszej stronie! Dzięki Wam wszystkim!
Mamy czwartą wiktorię Polaka w klasyfikacji generalnej skandynawskiego touru! Kamil Stoch wygrał z ogromną przewagą 44,6 punktu. To doskonały dowód na to, że Polak nie ma sobie teraz równych. Pierwszy raz w historii dwóch Polaków znalazło się w czołowej szóstce "generalki" tego cyklu. Do Kamila dołączył także zwycięzca wczorajszych zawodów. Wszystko wyszło tak pięknie!

"Tutaj, wśród zebranych 34 tysięcy osób, były właściwie tylko polskie flagi i Polacy na trybunach sprawili, że nawet nam się lepiej skakało. Kamil i Piotr mieli naprawdę komfortowe warunki, mając tak silny polski doping na dole. Wygrali jednak zasłużenie. Byli po prostu najlepsi, a Kamil, któremu trochę zabrakło szczęścia w Oslo, jest moim zdaniem obecnie najlepszym skoczniem świata."
- Anders Jacobsen 



niedziela, 17 marca 2013

Polonia w Norwegii ma nowego idola!


Niemal 6 lat czekaliśmy na kolejne zwycięstwo polskiego skoczka w Norwegii. 17. marca 2007 roku w Oslo bez żadnych wątpliwości triumfował Adam Małysz, który po zdobyciu złotego medalu na Mistrzostwach Świata w Predazzo, gonił Kryształową Kulę. Dziś mamy zupełnie podobną sytuację - Kamil również został Mistrzem Świata, jest w świetnej formie, a różnią się tylko celem, który mogą jeszcze osiągnąć. Bez wątpienia to jest bardzo dobry okres dla wszystkich kibiców skoków narciarskich w Polsce, ale nie tylko. Jak można było zobaczyć w Trondheim - przez te 6 lat w kraju wikingów nie zmieniło się właściwie nic.

Jeszcze nigdy w karierze nie udało się Kamilowi wygrać dwóch konkursów z rzędu. To jest wielki znak wielkiej formy, która dzisiaj nie pozostawia żadnych nadziei rywalom. Długo na to czekaliśmy, ale powiedzmy sobie szczerze, że teraz nikt nie wspomina gorszych chwil. A jeśli ktoś pamięta, to pewnie podchodzi do tego z uśmiechem na twarzy. Stoch oddał skok na 140 metrów! To był prawdziwy nokaut, ponieważ drugi najdłuższy skok wynosił 136 metrów. Tym samym byliśmy świadkami siódmej wiktorii i piętnastego podium autorstwa naszego Mistrza. Dodatkowo było to jubileuszowe, bo 50. zwycięstwo polskiego skoczka w historii Pucharu Świata i 7. na ziemi norweskiej. Tutaj wygrywać chce każdy skoczek, a już na pewno miło wygrywa się naszym skoczkom. Nie raz przekonał się o tym Adam Małysz, a teraz także Kamil. Wszyscy wiemy, że w Norwegii mieszka bardzo dużo Polaków i właściwie nie powinno nas dziwić, że jakaś grupa przybyła na zmagania do Trondheim. Nie dziwi, ale sposób w jaki oni potrafią się zachować... kapitalny! Przyznam, że ja miałem ciary przez cały czas od momentu skoku Kamila - do końca ceremonii dekoracji najlepszych. Właściwie zwykle na obcej ziemi wysłuchujemy muzyki hymnu, a w Trondheim słyszeliśmy tylko śpiew kibiców. Richard Freitag i Daiki Ito, stojący obok Stocha, nie mogli się nadziwić temu, co się dzieje dookoła nich. Nasz skoczek stał dumny, uśmiechnięty i przede wszystkim szczęśliwy. Po hymnie odbyło się tradycyjne "dziękujemy" i skandowanie jego imienia! Nie mam już żadnych wątpliwości, że Polonia w kraju Bjorna Wirkoli ma nowego idola. Wiele bym dał, aby móc znaleźć się dzisiaj w Oslo, bo przewiduje, że dzisiaj to dopiero będą tłumy i atmosfera. Nareszcie! Nareszcie!


Przegląd prasy!
Postanowiłem ostatnio, że od czasu do czasu chciałbym napisać tutaj o tym, co piszą w gazetach. Nie zdziwi pewnie nikogo fakt, że ostatnimi czasy z pierwszych stron nie znika Kamil Stoch. W sobotnim numerze "Przeglądu sportowego" wita nas zdjęcie naszego skoczka i tytuł "Mistrzowska forma Stocha". Uwielbiam czytać "Przegląd", kiedy rozpisują się na temat sukcesu polskiego sportowca. Poza tym, że trafiła się mała pomyłka (po pierwszej serii wg autora prowadził Richard Freitag), to możemy znaleźć tutaj bardzo ciekawe statystyki,  o których nieco napisałem wyżej. Ten najpopularniejszy sportowy dziennik w Polsce nie zapomina także wspomnieć o tym, że świetny starty zaliczyła w Trondheim cała polska kadra. Przypomnijmy, że punktowało wczoraj aż pięciu naszych skoczków! Łącznie zdobyli oni 152 punkty i pod tym względem był to najlepszy wyniki naszych w tym sezonie. Ciekawy komentarz do konkursu napisał Kamil Wolnicki, który nazywa Stocha nowym królem.

Oprócz "Przeglądu sportowego" chcę wspomnieć, że o skokach często pisze się w "Fakcie". Mimo, że zwykle nie piszą tutaj jakoś wybitnie, to trzeba im przyznać, że wczoraj przygotowali ciekawy materiał. Artykuł "W końcu docenili mistrza" to zwrócenie uwagi na fakt, że Kamil dostaje wreszcie wyższe oceny od sędziów. Autor powołuje się na noty z przebiegu całego sezonu i porównuje je z tymi, jakie Stoch otrzymuje obecnie. Przykro, że nie wspomniano tutaj nic, a nic o sukcesie naszego skoczka w Trondheim. Ale o tym już mówiłem kiedyś, że tutaj szuka się jakiegoś sensacyjnego lub innowacyjnego tematu. Tym razem można jednak pogratulować autorowi ciekawego pomysłu. Rzeczywiście sędziowie nareszcie zaczynają doceniać technikę Kamila. I oby tak do końca sezonu. Jak myślicie, czy jutrzejsze wydania gazet będą znowu gościły Kamila w roli zwycięzcy? Ja w to gorąco wierzę!



"Gdzie to było? W Trondheim? A może w Zakopanem lub Wiśle?"
Marek Rudziński, Trondheim 2013 

czwartek, 14 marca 2013

Czas na przełamanie!

Świat żyje dzisiaj wyborem nowego następcy św. Piotra. Wszelakie media ścigają się na to, kto pierwszy i kto więcej informacji na jego temat przekaże. Ten blog sięga oczywiście tylko do tematyki sportowej, więc ja nie wspomnę wyjątkowo o tej wyjątkowej sytuacji nic. Chociaż też będzie coś o czasopismach. Proszę sobie wyobrazić, że ostatnimi czasy zakupuję niemal codziennie Przegląd Sportowy z pewną dozą ciekawości. Muszę przyznać, co pewnie nikogo nie zdziwi, że przewracam tylko na strony dt. białego szaleństwa. Na prawdę można w tym dzienniku wyczytać bardzo wiele cennych i łatwo podanych informacji. Odkąd Kamil Stoch został Mistrzem Świata można o nim czytać nie tylko w magazynach sportowych, ale także w czasopismach o wysoko rozwiniętym poziomie dziennikarstwa - tzw. brukowcach (muszę w nawiasie ująć, że niektóre słowa użyte w tym zdaniu zawierają w sobie szczyptę ironii). Dziś jesteśmy w stanie dowiedzieć się, gdzie i kiedy nasz skoczek myje samochód. To są przecież ważniejsze fakty z życia sportowca, niż jego wyniki. Kamil dosłownie w jednej chwili stał się gwiazdą wielkiego formatu, co mi osobiście w ogóle nie przeszkadza. Dopóki nie zagraża to jego formie wszystko mi odpowiada.

Za nim jednak przejdę do Mistrza Świata, pragnę jeszcze raz ucieszyć się z Wami doskonałą nowiną! Justyna Kowalczyk zapewniła sobie czwartą Kryształową Kulę w karierze. To niesamowite uczucie, kiedy ma się w świadomości, że Polka pokonała w walce największą potęgę w biegach - Norwegię. Można powiedzieć, że np. Marit Bjoergen nie startowała w większości biegów w tym sezonie. Prawda! Tylko, czy to świadczy o tym, że jest ona silniejsza od Kowalczyk? Aby zdobyć PŚ trzeba być równym i przede wszystkim wytrzymałym przez cały sezon. Bjoergen nie od dziś odpuszcza większość startów, aby przygotować się do imprez mistrzowskich. Czy startując we wszystkich konkursach, miałaby takie same statystyki w wygranych, jakie ma teraz? Wątpliwe! My cieszmy się z tej kuli, bo jest ona zasłużona! Zdanie na ten temat podziela komentator norweskiej telewizji TV2. Jest on oczarowany Polką i uważa, że bez niej starty w Pucharach Świata byłby totalnie nudne. Komentator ten w rozmowie z Sebastianem Parfjanowiczem powiedział, że z miłą chęcią nakręciłby film o przygotowaniach Justyny. Zapytał naszego dziennikarza, czy na zdjęcia do produkcji wystarczą trzy dni? Kiedy usłyszał w odpowiedzi, że spokojnie wystarczą dwie, trzy godziny - mocno się zaśmiał i nie uwierzył. Nie ma co jednak ukrywać, że to prawda.  W Polsce nie ma tras biegowych dla sportowców wyczynowych takich jak nasza mistrzyni. Dlatego świat dziwi się, że ktoś z Polski może w ogóle mieszać w czołówce Pucharu Świata, a nie wspominając już w ogóle o wygrywaniu.

Nasz nowy cel paparazzi - Kamil Stoch, potwierdził dzisiaj swoją wciąż genialną formę. Na prawdę zastanawiałem się jeszcze pół roku temu, kiedy wreszcie pokaże, że nie jest już następcą mistrza, a po prostu mistrzem. Ten sezon musiał być przełomowy. Stoch zdobył złoto i brąz na czempionacie. To są niepodważalne sukcesy, ale jednak brakowało mu czegoś w stylu kropki nad "i". Chodzi tutaj o przynajmniej dwa zwycięstwa z rzędu w Pucharze Świata. Moim zdaniem to była ta główna rzecz, która przyciągała nas do Adama Małysza. Ta możliwość seryjnego wygrywania w nokautującym wręcz stylu. Kamil jeszcze nie spełnił tego warunku, ale proszę mi wierzyć - to stanie się już jutro i w niedzielę. Nie ma co bawić się w "niepompowanie balonika". Stoch nie ma sobie teraz równych i przypomina formą dawnego Małysza. Tyle, że mam nadzieję na nową historię, którą napisze nowy Mistrz Świata. W tym całym zamieszaniu jutro w Trondheim będzie miał oczywiście rywali bardzo mocnych. Nie mam dziś wcale na myśli Jacobsena czy dwóch panów F&F z Niemiec. Kamil ma także świetnych rywali w drużynie. Piotr Żyła właściwie zadziwił dziś cały świat skoków narciarskich. Moim zdaniem skok ideał - 140 metrów z warunkami uśrednionymi w plecy. Żyła to wciąż skoczek zagadka, tylko teraz już na innym poziomie. Kiedyś odbywało się to na zasadzie - albo punktuje, albo nie łapie się do konkursu. Dziś prezentuje się to tak: albo mam punktów pięć, albo czterdzieści. I to cieszy, że oprócz świetnego asa, bardzo dobrego króla (Macieja Kota), mamy także waleta w postaci "Złotoustego". Na co więc liczymy jutro?! Na dużą dawkę emocji... i śmiało! Wygrana Kamila i jeszcze jeden Polak na podium? To byłoby piękne, ale trzeba dobrze skakać w konkursie. A w to wierzę gorąco i życzę naszym z całego serca!



"Gdzie on wyląduje?! Wylądował! Niesamowite jak pięknie wylądował! Rekord! Rekord! 149 metrów! Ależ niesamowity skok! On jest szalony, ale w nosi do sportu to, co jest fantastyczne! Niepowtarzalne!"
Włodzimierz Szaranowicz, Vancouver 2009 






wtorek, 12 marca 2013

Torpeda odpaliła!

Ktoś powiedział kiedyś, że w Polsce dużo mówi się o nowych talentach a tak na prawdę nic z tego nie wychodzi. Bo nie ma co się "podniecać" tym, że młody zawodnik, jako przedskoczek oddaje skok na 132 metry, kiedy uczestnicy tego nie potrafią zrobić. To jest na prawdę błędne myślenie. Takie osoby trzeba szybko wychwycić i dać im wszystko, aby ten talent się rozwijał. Kamil Stoch jest doskonałym przykładem na to, że talent z dzieciństwa nigdzie nie ulatuje. Ostatnio mówiło się o tym, że nasi juniorzy nie brylują w Pucharze Świata tak jak np. juniorzy ze Słowenii. Zgadza się! Tylko zwróćmy uwagę na fakt, że często ci, którzy brylują na początku kariery później szybko odchodzą w zapomnienie. Wielu było takich skoczków w historii. Dlatego ja uważam, że nasi mają jeszcze czas. A tymczasem cieszmy się, że nasz Mistrz Świata nokautuje rywali!

To co dzisiaj działo się w Kuopio, to właściwie skoki jakie nie do końca mi odpowiadają. Chyba nikt z nas nie potrafi oglądać skoków, kiedy tak obficie pada śnieg. Do tego dochodzi bardzo, bardzo nudny komentarz p. Szczęsnego. Nie chcę obrażać w żaden sposób człowieka, bo szanuję. Tylko proszę mi powiedzieć, jak człowiek totalnie bez talentu do komentarza mógł znaleźć posadę w Telewizji Polskiej?! Zero emocji, brak oryginalnych słów, powtarzanie co konkurs tych samych zwrotów - to po prostu nie przystoi komentatorowi dyscypliny, którą w Polsce oglądają miliony. Z p. Szczęsnego jest świetny dziennikarz, reporter itd., ale ja błagam niech ktoś zabroni mu komentować skoki. Przynajmniej nie w pojedynkę. Przecież skok Kamila Stocha na 135 metrów powinien wywołać jakieś emocje. A nasz sprawozdawca opowiadał to nam tak, jakby Kamil skoczył metrów 115.

Od czasów Adama Małysza właściwie nikt nie potrafił mnie wprawić w takie osłupienie. Dzisiaj teoretycznie był wiatr pod narty, ale jak wiemy to nie zawsze oznacza dobre warunki. Często zawiewało z boku. Kamil pokazał dzisiaj iście mistrzowski pazur! Wygrać w tak trudnych warunkach z przewagą blisko 11 punktów - bezcenny widok! Polak właściwie nie ma sobie w tej chwili równych, a warto jeszcze podkreślić, że nie chodzi tu tylko o metry. 135 metrów z takim lądowaniem? To jest podziw niesamowity. Ja się w ogóle dziwię, iż nie pojawiły się noty dwudziestopunktowe! Może przesadzam, ale zgadzam się z sędziami. Styl był przepiękny, sylwetka w locie taka, że chciałoby się, aby ten lot trwał i trwał i trwał i trwał. Gratulacje! To szósta wiktoria Kamila w karierze i czternaste podium. Wydaje się, że niedawno po raz pierwszy gościł na podium, a to już taka dobra liczba. Myślę, że Stoch dogoni tą trójkę Pucharu Świata i wygra pozostałe konkursy tego nieoficjalnego turnieju nordyckiego.
Szkoda, że swoją próbę zepsuł dzisiaj Maciek Kot. Skoczek, który zajął ostatnio 6. miejsce w Lahti, nieco nas rozczarował. Każdemu może się zdarzyć, ale oby jak najrzadziej. Brawo Piotr Żyła! Złotousty udowadnia, że jest mocny nie tylko w gadce. To drugi z rzędu konkurs, w którym Polak znajduje się w pierwszej 15stce. Awansował on na 25. lokatę w Pucharze Świata. A skoro mowa już o "generalce", to gratulacje dla Gregora Schlierenzauera, który zapewnił sobie drugą karierze Kryształową Kulę.
Jak myślicie, czy Austriak dogoni w ilości zwycięstw w klasyfikacji generalnej Adama Małysza i Mattiego Nykaenena?

Młody, nowoczesny chłopak... ten tytuł mistrza świata niesamowicie go napompował.
Włodzimierz Szaranowicz, Oslo 2005 


niedziela, 10 marca 2013

Apetyt rośnie w miarę jedzenia!

Opinie o wszelkich konkursach mogą być zawsze różne. Nie narzucam w związku z tym nikomu mojego myślenia, bo przecież nie mam takiego prawa. Sezon niestety zbliża się ku końcowi i na prawdę nie wiem, co zrobić, aby jakoś to przetrwać. Będzie ciężko tym bardziej, kiedy pomyślę iż przed nami sezon olimpijski. Emocje od samego początku będą wielkie. Ten weekend pokazał, że możemy liczyć na najwyższe laury na Zimowej Olimpiadzie w Soczi. Trzeba jednak przejść dobry okres przygotowań.

Dziś wyjątkowo nie zacznę od skoków, ani też biegów. Należy podkreślić, że wielkie brawa za ten weekend należą się naszym biathlonistkom. Magdalena Gwizdoń okazała się wczoraj najlepsza na próbie przedolimpijskiej w Sochi. Nie od dziś wiadomo, że Polka jest świetną biegaczką, ale zwykle nie szło jej dobrze na strzelnicy. Wystarczy spojrzeć na wyniki strzeleckie podczas Mistrzostw Świata w Novym Mescie. Wczoraj poszło jednak zupełnie inaczej! Magda oddała wszystkie celne strzały i to dało jej piękne, drugie w karierze zwycięstwo. Na pochwałę zasługuje także nasza sztafeta, która zajęła dzisiaj czwarte miejsce. Dziewczyny spisują się w tym sezonie wyśmienicie, a dzisiejszy występ jest tylko tego potwierdzeniem. Żal, że to końcówka sezonu, bo Polkom forma zdecydowanie rośnie. Może to bardzo dobry znak przed przyszłorocznymi Igrzyskami?

Nareszcie! Po wczorajszych sprintach i przede wszystkim po Mistrzostwach Świata czekałem na zwycięstwo Justyny Kowalczyk z niecierpliwością. Nie mogłem już słuchać opinii "specjalistów", którzy obwieścili już światu - KONIEC JUSTYNY KOWALCZYK. Absolutnie tak nie mogło być. Mistrzyni Olimpijska pokazała dziś, że nie ma sobie równych w stylu klasycznym na dystansie 10 km. Wygrała w iście mistrzowskim stylu. Zmiażdżyła drugą Marit Bjoergen, która przegrała z Polką aż o 23 sekundy! To niesamowity wyczyn. Bardzo potrzebna wiktoria do odbudowania komfortu psychicznego po nie do końca udanych mistrzostwach. Justynka wlała dziś w nasze serca ogrom nadziei, że stać ją na walkę z potęgą biegów narciarskich - Norwegią. Dzisiaj inaczej już patrzy się na pojedynki Kowalczyk - Bjoergen. Jeszcze dwa lata temu właściwie Justyna w bezpośrednich starciach nie miała szans z norweską biegaczką wszech czasów. Dziś stając na starcie wiemy, że wszystko może się zdarzyć. Moim zdaniem Kowalczyk zapewniła sobie dzisiaj Puchar Świata i nie ma mowy, aby ktokolwiek mógł jej go odebrać. To będzie czwarta Kryształowa Kula w jej karierze. W ten sposób Justyna stanie się drugą biegaczką w historii pod względem triumfów w "generalce", tyle samo ma Norweżka Bente Skari. O jedno zwycięstwo więcej ma najlepsza biegaczka w historii tej dyscypliny - Jelena Valbe. Aby podkreślić wyczyn naszej mistrzyni dodam, że stanie ona po raz szósty z rzędu na podium w klasyfikacji generalnej PŚ. BRAWO!

Skoki narciarskie w naszym kraju stoją na bardzo wysokim poziomie i nie ma co się oszukiwać - po seriach treningowych i kwalifikacjach oczekiwaliśmy w Lahti nieco więcej. Nie chodzi tu tylko o Kamila Stocha, ale także o wczorajszy występ drużyny. Jest podium, ale właściwie liczyłem na pierwsze zwycięstwo w historii. Nie piszę tego po to, aby ukazać moje niezadowolenie. Wręcz przeciwnie! Jestem zadowolony, ale  pragnę podkreślić, że mogło być lepiej. Dzisiaj mieliśmy dwóch Polaków w szóstce, trzech w piętnastce i czterech w dwudziestce. Liczyłem mocno na zwycięstwo Kamila Stocha, ale nieco zabrakło nawet do podium. Niektórzy mówią o porażce. Posłuchajcie! Ja bym chciał, aby nasi skoczkowie byli tak świetni, żeby piąte miejsca nazywać tragedią. Mistrz Świata popełnił małe błędy, a dziś do wygranej potrzeba było skoków idealnych. Można powiedzieć, że Jacobsen dostał dużo, dużo, dużo za wysokie noty. Tylko to niczego nie zmieni, bo sędziowie decyzji nie zmienią. A pomylili się mocno i wszyscy to widzieli. Stało się i jakoś mnie już nie irytują te noty, bo chyba się do tego przyzwyczaiłem. Osłodą jest świetny, kolejny świetny start Macieja Kota. Polak pokazał, że stać go na skoki wyśmienite. To trzecie w tym sezonie miejsce w pierwszej szóstce. To chyba taka mała rehabilitacja za nie do końca udany czempionat. Kot awansował dzisiaj na 16. pozycję w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Piotr Żyła zaliczył dzisiaj świetny awans w drugiej serii. Oddał on skok na 126,5 metra i to pozwoliło mu zająć bardzo dobra 12. lokatę. Krzysztof Miętus zajął dobrą 19. pozycję. Polacy skaczą wciąż na bardzo dobrym poziomie. Trzeba jednak podkreślić, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. O ile w tym sezonie takie starty np. Macieja Kota nas zadowalają, to może oznaczać, iż w przyszłym sezonie będziemy oczekiwać więcej! I życzę mu, aby te oczekiwania spełnił.

A Wy jak oceniacie ten weekend?

"Zawsze trzeba wierzyć, że nadejdą lepsze dni!"
 Włodzimierz Szaranowicz, Vancouver 2010




sobota, 9 marca 2013

Przed nami nieoficjalny Turniej Nordycki

Kiedy spoglądamy od trzech sezonów w kalendarz Pucharu Świata zaskakuje nas jeden, dosyć przykry fakt. Gdzie ten turniej z dawnych lat? Od ponad roku zastanawiam się, co musiało być powodem zakończenia organizacji Turnieju Nordyckiego. Osobiście uważałem ten tur za bardzo ważny i przede wszystkim ciekawy. W świadomości kibiców nie był on nigdy tak ważny jak Turniej Czterech skoczni, ale moim zdaniem można było go stawiać na równi. Dodatkowo była to na swój sposób świetna okazja na rewanż z turnieju na przełomie roku. Przykre, że organizatorzy zrezygnowali z tego cyklu, zwłaszcza kiedy patrzy się na jego historię. Turniej Skandynawski (tak też był zwany) miał świetny akcent polski.

Zajrzyjmy w statystyki dotyczące TN. Okazuje się, że w czternastu edycjach najwięcej razy triumfował Adam Małysz (trzy), który był zdecydowanym królem tego cyklu. Na jakie klasyfikacje by nie spojrzeć, wszędzie na pierwszej pozycji figuruje Adam. Był najwięcej razy na podium klasyfikacji generalnej (5), ma najwięcej miejsc na podium w poszczególnych konkurach (20), wygrywał najwięcej konkursów, bo aż 10. Te wiktorie stanowią nieco ponad jedną czwartą wszystkich w karierze tego skoczka. To chyba doskonały dowód na to, że Małysz doskonale czuł się w Skandynawii. Zresztą bardzo często skakał wyśmienicie w końcówce sezonu. Bardzo ciekawy jest fakt, że tylko jeden Norweg wygrał w "generalce" (Roar Ljøkelsøy) i jeden Fin - Matti Hautameaki, który triumfował jednak dwa razy. Ostatnią edycję wygrał Simon Ammann, wyprzedził on Adama Małysza i Thomasa Morgensterna. Minęły trzy lata i mimo, że rysowałaby się świetna okazja, aby kolejny Polak powalczył o zwycięstwo w tym turnieju, to niestety tur się nie odbędzie. Chociaż odbędą się cztery konkursy w Skandynawii. 

Mówiąc o Polaku mam namyśli rzecz jasna Kamila Stocha. Mistrz Świata z Val di fiemme udowadnia, że jest w kapitalnej formie. Wczorajsze treningi właściwie były na to dowodem, ale kropke nad "i" trzeba postawić w konkursie niedzielnym. Stoch przeskakiwał wszystkich o dobre kilka metrów, a największy zachwyt wzbudził jego skok na 135 metrów! Przypominam, że rekord skoczni Andreasa Widholzla z 2006 roku wynosi 135,5 metra! Jestem teraz przekonany, że Kamil złapał teraz wiatr w żagle i wszystkim będzie ciężko z nim wygrać. Sam przyznaje, że lubi tą skocznię i mam głęboką wiarę w to, że nieoficjalny Turniej Nordycki wygra on. Skacze o klasę lepiej od pozostałych, więc emocji z pewnością nam nie zabraknie. Zwróćmy uwagę, że w takim "gazie" nie będzie trudno Polakowi wskoczyć na podium w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. To na prawdę może być dominacja na koniec sezonu. Dawno nikt nie wygrywał kilku konkursów z rzędu. Czas najwyższy Kamilu! A to na pewno nie będzie jedyny bardzo mocny Polak. Maciej Kot - zwycięzca kwalifikacji pokazał, że jest w dobrej formie. Skakał wczoraj równo i przede wszystkim daleko. Myślę, że Maćkowi uda się wrócić do dziesiątki zawodów o Puchar Świata. 
Dziś skupiamy się jednak na nie mniej emocjonujących zawodach. Polacy w treningach i kwalifikacjach spisywali się fantastycznie. Widać, że brąz na Mistrzostwach Świata ich uskrzydlił i teraz są głównymi faworytami do wygrania dzisiejszego konkursu drużynowego. To opinia nie tylko moja, ale także osób ze świata skoków. Zliczając noty z wczorajszych kwalifikacji Polska wygrałaby z przewagą 11,9 punktu nad Mistrzami Świata - Austriakami. Optymistycznie patrząc, jeśli chłopaki powtórzą skoki z wczoraj, to będziemy na najlepszej drodze do pierwszej w historii wygranej w drużynówce. Przypomnę, że Lahti jest szczęśliwe dla naszej ekipy. Polacy stali tutaj na podium w ostatnich dwóch latach zajmując dwa razy trzecie miejsca. Wydaje mi się, że podium powinno być... trzeba jednak zwrócić uwagę, że jeśli jest się faworytem, zawsze lepiej wygrać! Nasz skład dzisiaj: Maciej Kot, Piotr Żyła, Krzysztof Miętus i Kamil Stoch. Brakuje Dawida Kubackiego, ale jak tłumaczy nasz trener -  przyczyną nie jest słabsza forma Dawida, tylko wyrównany poziom w teamie. Chciał dać wykazać się Krzysiowi i to dobry pomysł moim zdaniem. Wczoraj miał on urodziny, więc wszystkiego najlepszego!



wtorek, 5 marca 2013

Kto zawiódł w Predazzo?

Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym Predazzo - Val di fiemme 2013 definitywnie za nami. Czy były to udane mistrzostwa, to rzecz jasna pojęcie względne. Dla jednych bardziej, dla innych mniej. Zawsze po większej imprezie następuje pewne podsumowanie, a że łatwiej pisać o rzeczach złych, to postanowiłem napisać najpierw o tym, kto odniósł w Dolinie płomieni porażkę. Chociaż, każdy może inaczej interpretować to, co się wydarzyło. Z racji, że nieco więcej wiem o skokach, to skupię się na nich.

Zacznę może od tego, że nareszcie pisząc o porażkach nie wspomnę ani trochę o polskiej kadrze. To bardzo przyjemne uczucie. Po raz trzeci w historii wyjeżdżamy z mistrzostw z dwoma medalami. Różnica jest jednak taka, że dwa pierwsze razy były za sprawą Adama Małysza, który w Lahti 2001 zdobył złoto i srebro, a dwa lata później w Predazzo dwa złotka. Teraz mamy radość za sprawą drużyny i Kamila Stocha. Jeśli wspomniałem już coś o drużynie, to warto podkreślić, że w tej części czempionatu zawiedli przede wszystkim Słoweńcy. Ekipa, która wygrała w tym sezonie aż dwa konkursy teamów zajęła dopiero szóste miejsce. To byli wcześniej główni faworyci do złota, jakim cudem wyjechali bez medalu w drużynie?! Nie ma jasnej odpowiedzi, ale wydaje mi się, że forma momentalnie z nich uleciała. Jaka Hvala mógł być usprawiedliwiony stresem w debiucie na mistrzostwach seniorów, ale Robert Kranjec... ?! Całe szczęście, że życiową formę złapał Peter Prevc... napisał bym o nim więcej, ale miało być tylko o tym, kto zawiódł.
Norwegia... no cóż. Może i nie zawiedli, bo to nie do końca można traktować w charakterze porażki. Przegrali, ale w dobrym stylu. Różnice między czołową czwórką, jak wiemy były niewielkie. Tylko za parę lat nikt nie będzie już pamiętał, kto ile zdobył punktów, tylko kto zdobył medal. A to dla Norwegii, która od ponad 10 lat zawsze była na podium MŚ - rozczarowanie. Moim zdaniem nie ma co usprawiedliwiać się tym, w jaki sposób to wszystko się odbyło. Jakby nie patrzeć zdobyli mniej punktów. Fakty są takie, że nie mają krążka w drużynie. Tylko dla całej kadry i tak wielkie gratulacje za Mistrza Świata na skoczni normalnej oraz brązowego medalu na dużej. Wielkie Team-y zawsze mają coś na osłodę...

W indywidualnych startach wiele więcej można mówić o porażkach. Teraz nie bierzemy na warsztat całych ekip, tylko jednostki. Rozliczmy najpierw faworytów do złota. No i nie można zacząć od kogoś innego... Gregor Schlierenzauer. Przyznam szczerze, że jestem osobiście rozczarowany. Nie piszę tego jakoś po złości. Obiektywnie... lider Pucharu Świata zdobył srebrny medal na skoczni normalnej. I koniec! Główny faworyt nawet nie miał szans na złoto. Na skoczni dużej zajął ósmą pozycję. W Austrii jest spore zaskoczenie brakiem złota, albo chociaż drugiego medalu indywidualnego. Trzeba przyznać, że od rekordzisty ilości zwycięstw wymagaliśmy wszyscy nieco więcej. Ale życie lubi płatać różne figle. Dwa lata temu nie będąc w wielkiej formie zdobył mistrzostwo... ironia. Może lepiej niech Gregor nie skacze w roli faworyta? Nie przekreślajmy go, wręcz przeciwnie. Przecież przed nim właściwie jeszcze cała kariera. Zdobył medal, więc patrząc z dystansu... nie jest źle.
Severin Freund... wiem, że od pewnego czasu przestał błyszczeć jakąś mega formą, chociażby taką, jaką prezentował na początku sezonu. Warto jednak powiedzieć, że miejsca: czwarte i dziewiąte, nie są jakimś spektakularnym sukcesem czwartego zawodnika Pucharu Świata. Niemcy z pewnością liczyli na coś więcej w jego wykonaniu. Może na normalnej skoczni zrobił dobry wynik, ale na dużej chyba zawiódł. Myślałem przed czempionatem, że będziemy go widzieć w obu konkursach w czołowej szóstce. Pomyliłem się, ale Niemcom miłą niespodziankę sprawił jednak Richard Freitag.

Idąc już nieco dalej, wspomnę o kimś, kto tutaj w roli faworyta nie występował. Jednakże patrząc na jego sukcesy, nieco dziwnie oglądało się konkursy Mistrzostw Świata bez jego udziału. Andreas Kofler nie dostał szansy na udział w żadnym z konkursów. Totalnie bez formy, a to moim zdaniem wielkie rozczarowanie. Kto pomyślałby jeszcze 2 lata temu, że vice-mistrz świata z Oslo nie będzie mógł bronić swojego miejsca na podium w Predazzo? W sporcie, jak w życiu. Raz na wozie, raz pod wozem. Tylko to uczucie, że kogoś w tej rywalizacji brakuje...

Wydaje mi się, że jakichś spektakularnych porażek jednak nie było. Pozostali faworyci tacy jak Bardal, Jacobsen i Stoch spisali się dobrze. Może ten drugi zawiódł w pierwszym konkursie. Właśnie! Chyba o tym zapomniałem. 19. pozycja w jego wykonaniu to zdecydowane rozczarowanie. Spodziewałem się więcej po zawodniku, który tak pięknie walczył w tegorocznym Turnieju Czterech Skoczni. Jednak coś w tym jest, że drugi konkurs w mistrzostwach wywiera większe wrażenie. Lepiej zapada się w pamięć, kiedy zdobywa się złoto w drugim konkursie. Lepiej zawieść w pierwszym, a w drugi się poprawić. Tak mi się wydaje... chociaż, w wypadku tytułu mistrzowskiego wszystko jedno. To i tak przyćmiewa wszystkie inne porażki.

I dziś nawet stary Roberto Cecon byłby w Italii na wagę złota.
 - Włodzimierz Szaranowicz, Pragelato 2005

sobota, 2 marca 2013

Historycznie medalowa sobota!

Nareszcie mogę napisać, że mamy za sobą iście udaną, piękną i przede wszystkim medalową sobotę. Kolejny raz potwierdza się powiedzenie, że w sporcie nigdy nic nie jest pewne. Dzisiaj gorzko przekonali się o tym skoczkowie z Norwegii. Nieco możemy być zniesmaczeni brakiem złota dla Justyny Kowalczyk. Polka wyjeżdża z Predazzo z "zaledwie" jednym medalem - dzisiaj wywalczonym srebrnym. Nie można jednak o nic złościć się na nasza Mistrzynię Olimpijską. Wiemy przecież, że starała się zrobić dla nas wszystko. Dla wszystkich jest to wielkie zaskoczenie, że zdobyła jeden medal. Przypomnijmy, że nie jest łatwo startować w roli faworytki. Podobnie było w Vancouver! Przed startem wyliczono, że Kowalczyk zdobędzie cztery złote medale. Tymczasem wywalczyła jeden tytuł mistrzowski, jedno srebro i jeden brąz. Nie ukrywam, że sam nieco się porwałem przed czempionatem tym razem. Tylko jak tu nie być optymistą, kiedy przed startem na najważniejszej imprezie Justyna miażdżyła Marit Bjoergen? Była w wielkiej formie, brakło na początku nieco szczęścia, ale i rozwagi. Potem dołek psychiczny, a dzisiaj... dzisiaj jednak szczęście gościło na twarzy Polki. Przyznam, że łza mi się w oku zakręciła, kiedy widziałem polską flagę między dwiema flagami "sportowej armii czerwonej". Na otuchę dodam, że Justyna Kowalczyk jest jedyną biegaczką, która zdobywa medal od Liberca na każdym czempionacie. Za rok są Igrzyska... i znowu będziemy w nią wierzyć. Tymczasem cieszmy się ze srebra i z po raz czwarty z Pucharu Świata!

Teraz... o czymś bardzo, bardzo miłym. Mistrz Świata Kamil Stoch poprowadził dzisiaj w iście mistrzowskim stylu drużynę polskich skoczków do historycznego medalu w drużynie! No to jest moment, o którym mówimy już od dawna. Nie chcieliśmy pompować balonika, ale jednak chyba każdy z nas po cichu marzył o medalu. Brązowy medal nie przyszedł nam jednak tak od razu. Pogodziliśmy się z porażką, czwartym miejscem o 0,8. Po czym zupełnie niespodziewany zwrot akcji. Okazuje się, że sędziowie źle zliczyli notę Andersowi Bardalowi za pierwszy skok i... MAMY BRĄZ! I to zupełnie zasłużenie. Po tylu latach mamy największy sukces w drużynowych startach skoczków narciarskich. Przez ostatnie lata brakowało na prawdę niewiele. Zawsze coś, zawsze ktoś psuł. Dzisiaj właściwie mieliśmy genialnego Mistrza Świata, który znokautował ponownie rywali. Ale posiadaliśmy także trzy asy w rękawie, które spięły się w sobie i zdobyły ten upragniony medal. To jest niesamowite uczucie! Świadomość, że mamy trzecią drużynę na świecie! Tym bardziej wielki szok dla kibiców, którzy od dawna śledzą skoki. Pamiętamy przecież, że jeszcze niedawno mieliśmy tylko Adama i nikogo dobrego poza nim. Powoli dołączył do niego Kamil Stoch. Dwójka świetnych skoczków to było za mało 2 lata temu. Dzisiaj jesteśmy w pełni szczęścia. Gratulacje dla trenera Łukasza Kruczka oraz całej ekipy. To sukces, który zupełnie przyćmiewa nam początek sezonu. Wielu pisało, żeby Kruczka wywalić! Mój pierwszy wpis na tym blogu dotyczył tego tematu. Apelowałem o rozsądek, bo w głębi duszy wiedziałem, że nie byłby to dobry ruch. Teraz jesteśmy świadkami historii. Polscy skoczkowie odebrali dzisiaj puchary od Ministry Joanny Muchy. Gratulacje jeszcze na skoczni składał cały sztab szkoleniowy Austrii. Wszyscy wiedzą, jak wielki jest to dla nas wyczyn. Wzruszenie niesamowite... a dodać do tego jeszcze, że do srebra brakło tylko pół metra? W Sochi możemy walczyć o najwyższe laury, a tymczasem... mamy najlepszą drużynę w historii polskich skoków na podium Mistrzostw Świata w Val di fiemme! Marzenia się spełniają!

Dla nas zakończyły się tym samym te mistrzostwa. Mamy doskonały dowód na to, jak zmieniają się nasze oczekiwania w trakcie dużych imprez. Przed startem w sondażu na naszym blogu optymistyczna część osób uważała, że zdobędziemy 5 medali. Gro osób uważało, że z czterema z Predazzo wyjedzie Justyna Kowalczyk. Nie ma co ukrywać, że to dla nas największe rozczarowanie tego czempionatu. Nie mam na celu ukazać jakiegoś gniewu. Justyna jest i będzie naszą wielką mistrzynią, ale te mistrzostwa jej nie wyszły. Przykro mi, bo wolałbym nigdy tego nie pisać. Wierzę jednak, że to taki lekki oddech przed Olimpiadą za rok. Kowalczyk kończy ten cykl z jednym medalem. Zero złota, jedno srebro i zero brązu. Nie ma mowy o sukcesie biorąc pod uwagę wszystkie starty. Bo gwiazdą tych mistrzostw była znowu Marit Bjoergen! Cztery złote medale! Vice-mistrzostwo to tak na otarcie łez dla nas...

Zdecydowanie oczekiwaniom sprostali natomiast skoczkowie. Proszę mi powiedzieć, kto na tydzień przed mistrzostwami stawiał, że zdobędziemy złoto i brąz? No niesamowite! Kamil Stoch to chyba największa gwiazda mistrzostw świata w skokach narciarskich tego roku. Anders Bardal też został Mistrzem Świata, ale chyba w nieco mniej zachwycającym stylu. Kamil po zdobyciu tytułu poprowadził drużynę do brązowego medalu. Sam skoczek zdobył aż 301,9 punktu! Znokautował rywali i wzbudził podziw. Skoki to ważny dla nas sport i cieszy fakt, że drużyna wreszcie zdobyła medal. W klasyfikacji medalowej w tej dyscyplinie zajęliśmy trzecie miejsce. Mówiłem przed tą imprezą, że medal drużyny i Stocha nie będzie niespodzianką, bo są w gronie faworytów. Grono najlepszych było szerokie i dlatego te medale są dla nas tak cenne. Jestem  teraz zupełnie spokojny o naszą przyszłość w skokach. Zapewniam, że do końca tego sezonu Kamil Stoch będzie już tylko błyszczał.

"Jest znakomicie! Jest pięknie! Może być medal nareszcie naszej drużyny! Fantastyczny skok! Marek, jak on to zrobił?! Jak to wytrzymał? 130 metrów!"
 - Włodzimierz Szaranowicz, Predazzo 2013

piątek, 1 marca 2013

Kamil Stoch - FIS World Champion 2013

Jeśli tworzyć historię to tylko w Predazzo. Jeśli zdobywać złoto, to tylko w najpiękniejszym, wymarzonym dla wszystkich stylu - iście mistrzowskim. Wydaje się, że to jest jakiś jeden piękny sen. Na szczęście jest to sen na jawie, bo marzenia się spełniają. Kamil Stoch został Mistrzem Świata na dużej skoczni w Predazzo. Historia zakreśliła piękne koło i teraz jestem już pewien, że ten skoczek jest owiany jakąś magią. Magią pochodzącą od samego Adama Małysza. Niemal wszystkie zwycięstwa Kamila Stocha wiążą się z jakąś piękną historią, jak z filmu. Jednak chyba nikt nie byłby w stanie napisać tak fascynującego scenariusza. Idealne miejsce, idealne skoki, idealna sylwetka, idealne lądowanie - Mistrz Ideał. Czy jest jeszcze ktoś, kto uważa, że polskie skoki bez Adama są bezsensu? "Zaledwie" 6 lat czekaliśmy na złoty medal w polskich skokach, to piękne tym bardziej, że Norwegia musiała czekać aż 18.

Jeszcze dwa tygodnie temu, był uważany za dobrego skoczka, który czasami "coś tam" wywalczy. Ale on od dziecka wiedział, co chce w życiu sportowym osiągnąć. Małymi kroczkami, ale często bardzo dobrymi, doszedł wreszcie do momentu, w którym jest NAJLEPSZYM SKOCZKIEM NA ŚWIECIE. Wczorajsze skoki utwierdziły wszystkich w przekonaniu, że Polak potrafi. Niektórzy jednak twierdzili, że długo będziemy musieli czekać na złoto, jeszcze inni, że sukcesu Adama nie powtórzy nikt. Stało się jednak zupełnie inaczej. "Rakieta z Zębu" udowodnił, że jeśli dąży do czegoś, to zawsze musi tego dokonać. Jeszcze niedawno nazywany "Następcą Mistrza" dziś zmienił ksywę na Mistrza. Złoty medal dla Kamila Stocha to spełnienie marzeń nie tylko dla samego bohatera, ale także dla kibiców. Kibiców, którzy od dawna inspirują się skokami narciarskimi. Medal dedykowany jest szczególnie tym, którzy wspierali Stocha w najtrudniejszych chwilach takich, jak te z początku sezonu, czy nawet z ubiegłej soboty. W Polsce wybuchła jakaś mania, nie chciejmy jej równać z Małyszomanią. To jest bez sensu. Mamy nowego Mistrza Świata i pozwólmy mu tworzyć nową historię. Dzisiaj wszystkie dzienniki telewizyjne w Polsce rozpoczynały się od materiału dotyczącego Kamila. Nic dziwnego, bo jeśli Polak zdobywa złoty medal w najbardziej popularnym indywidualnym sporcie w kraju, to eksplozja radości jest ogromna. Jeszcze większa, kiedy zapotrzebowanie na sukces jest ogromne. Po nieudanym Euro 2012 i Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, nadeszły długo wyczekiwane Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym. Oczekiwania były spore, początek jednak był rozczarowujący. Justyna Kowalczyk, gratulując Kamilowi Stochowi podkreśliła, że ma nadzieję, iż złoto Kamila to przełamanie dla polskiej osady w Predazzo. I niech tak będzie, niech to będzie piękny finisz. Finisz ze złotem dla Justyny Kowalczyk w biegu na 30 km i medalem dla drużyny skoczków na dużej skoczni. Jestem pewny, że te cele spełnią się jutro. Kamil Stoch poprowadzi naszą drużynę do medalu Mistrzostw Świata!

Niesamowite jest to, jak piękną formę przygotował na czempionat Peter Prevc. O Słoweńcu głośno mówiło się trzy lata temu, bo podczas Igrzysk Olimpijskich w Vancouver zajął 7. miejsce. Dla debiutanta to był ogromny sukces. Dziś zdobywając swój drugi indywidualny medal potwierdza, że jest wielkim talentem. Kolejny medal mają także Norwegowie, którzy wreszcie odnoszą indywidualne sukcesy. Zabrakło im 2 lata temu u siebie takiego sukcesu, jaki wczoraj odniósł Anders Jacobsen. 
Skoki narciarskie to dyscyplina, która w świecie cieszy się ogromnym uznaniem. W Polsce to druga najpopularniejsza dyscyplina, jak mówią sondaże, chociaż wyniki oglądalności pokazują, że często najchętniej oglądana. Na całym świecie narciarskim rozpisywano się o Kamilu Stochu, który zmiażdżył rywali. Nie umiem właściwie pisać dzisiaj o nikim innym. Po co pisać, że Gregor Schlierenzauer odniósł sromotną porażkę? Dlaczego mówić, że Maciej Kot zawiódł? Przecież każdy z nich ma jeszcze szanse. Za rok mamy Igrzyska w Sochi, ale ja jestem pewny, że Kamil Stoch znów błyśnie, nie da szans rywalom i zdobędzie tak upragniony przez nas wszystkich tytuł Mistrza Olimpijskiego w skokach narciarskich. Wybiegam daleko w przyszłość, ale kiedy widzi się tak genialnego skoczka - trudno myśleć inaczej. Wiele przemyśleń mam po tym wszystkim. Niedawno cytowałem Włodzimierza Szaranowicza, który w Predazzo 2003, komentując złoty medal Adama Małysza powiedział:

"Ponad rok nie wygrał zawodów i wygrał mamy nadzieje najważniejsze".


Wszystko właściwie potwierdziło się tutaj. Kamil zdobył medal w polskim miejscu, też nie wygrał ponad rok zawodów, też znokautował rywali. Nota 295,8 pkt. przejdzie do historii, jako jedna z największych w historii. Idąc dalej, w dzisiejszych czasach bardzo, bardzo rzadko pojawia się nota marzeń "20,0". Kamil Stoch otrzymał ją jednak od Szwajcara, który wcale nie wychylił się z tą notą. Piękna sylwetka w locie, której mógł pozazdrościć nawet Adam Małysz. Telemark idealny! Sędziowie ocenili ten skok na 58,5 punktów! Skakał w obu seriach w najgorszych warunkach z czołówki, a więc nie ma mowy o szczęśliwym wietrze. Był najlepszy i należy mu się koszulka z napisem "FIS NORDIC WORLD SKI CHAMPION 2013". Mamy nowego Mistrza Świata! Wciąż oglądając te skoki mam ciary. I dobrze, bo taki dzień nie zdarza się zbyt często. Chociaż wierzę, że wkrótce będzie zdarzał się częściej niż zwykle! Brawo Kamil! Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!


"(...) złoto jest dzisiaj w naszych rękach, w naszych domach, w naszych sercach. Łukasz Kruczek wychował Mistrza Świata! (...) Kamil Stoch - JEDYYYNKAAA! JEST ZŁOTO! TUTAJ W VAL DI FIEMME PO TYLU LATACH! (...) Ależ piękna historia, to jest właśnie przepiękne, że coś się odtwarza po dziesięciu latach!" 
- Włodzimierz Szaranowicz, Predazzo 2013 


Ciekawostka o nas...

Czy wiesz, że po wpisaniu w wyszukiwarce Google hasła: Mika Kojonkoski, nasz wpis "Mika Kojonkoski - wymarzony trener" znajduje się na drugim miejscu? W ostatnim czasie to jeden z najchętniej czytanych artykułów na naszym blogu. Autor tego tekstu (Mateusz Król) został natchniony do jego napisania, po lekturze książki o "Mika Kojonkoski - tajemnica sukcesu".