czwartek, 14 marca 2013

Czas na przełamanie!

Świat żyje dzisiaj wyborem nowego następcy św. Piotra. Wszelakie media ścigają się na to, kto pierwszy i kto więcej informacji na jego temat przekaże. Ten blog sięga oczywiście tylko do tematyki sportowej, więc ja nie wspomnę wyjątkowo o tej wyjątkowej sytuacji nic. Chociaż też będzie coś o czasopismach. Proszę sobie wyobrazić, że ostatnimi czasy zakupuję niemal codziennie Przegląd Sportowy z pewną dozą ciekawości. Muszę przyznać, co pewnie nikogo nie zdziwi, że przewracam tylko na strony dt. białego szaleństwa. Na prawdę można w tym dzienniku wyczytać bardzo wiele cennych i łatwo podanych informacji. Odkąd Kamil Stoch został Mistrzem Świata można o nim czytać nie tylko w magazynach sportowych, ale także w czasopismach o wysoko rozwiniętym poziomie dziennikarstwa - tzw. brukowcach (muszę w nawiasie ująć, że niektóre słowa użyte w tym zdaniu zawierają w sobie szczyptę ironii). Dziś jesteśmy w stanie dowiedzieć się, gdzie i kiedy nasz skoczek myje samochód. To są przecież ważniejsze fakty z życia sportowca, niż jego wyniki. Kamil dosłownie w jednej chwili stał się gwiazdą wielkiego formatu, co mi osobiście w ogóle nie przeszkadza. Dopóki nie zagraża to jego formie wszystko mi odpowiada.


Za nim jednak przejdę do Mistrza Świata, pragnę jeszcze raz ucieszyć się z Wami doskonałą nowiną! Justyna Kowalczyk zapewniła sobie czwartą Kryształową Kulę w karierze. To niesamowite uczucie, kiedy ma się w świadomości, że Polka pokonała w walce największą potęgę w biegach - Norwegię. Można powiedzieć, że np. Marit Bjoergen nie startowała w większości biegów w tym sezonie. Prawda! Tylko, czy to świadczy o tym, że jest ona silniejsza od Kowalczyk? Aby zdobyć PŚ trzeba być równym i przede wszystkim wytrzymałym przez cały sezon. Bjoergen nie od dziś odpuszcza większość startów, aby przygotować się do imprez mistrzowskich. Czy startując we wszystkich konkursach, miałaby takie same statystyki w wygranych, jakie ma teraz? Wątpliwe! My cieszmy się z tej kuli, bo jest ona zasłużona! Zdanie na ten temat podziela komentator norweskiej telewizji TV2. Jest on oczarowany Polką i uważa, że bez niej starty w Pucharach Świata byłby totalnie nudne. Komentator ten w rozmowie z Sebastianem Parfjanowiczem powiedział, że z miłą chęcią nakręciłby film o przygotowaniach Justyny. Zapytał naszego dziennikarza, czy na zdjęcia do produkcji wystarczą trzy dni? Kiedy usłyszał w odpowiedzi, że spokojnie wystarczą dwie, trzy godziny - mocno się zaśmiał i nie uwierzył. Nie ma co jednak ukrywać, że to prawda.  W Polsce nie ma tras biegowych dla sportowców wyczynowych takich jak nasza mistrzyni. Dlatego świat dziwi się, że ktoś z Polski może w ogóle mieszać w czołówce Pucharu Świata, a nie wspominając już w ogóle o wygrywaniu.

Nasz nowy cel paparazzi - Kamil Stoch, potwierdził dzisiaj swoją wciąż genialną formę. Na prawdę zastanawiałem się jeszcze pół roku temu, kiedy wreszcie pokaże, że nie jest już następcą mistrza, a po prostu mistrzem. Ten sezon musiał być przełomowy. Stoch zdobył złoto i brąz na czempionacie. To są niepodważalne sukcesy, ale jednak brakowało mu czegoś w stylu kropki nad "i". Chodzi tutaj o przynajmniej dwa zwycięstwa z rzędu w Pucharze Świata. Moim zdaniem to była ta główna rzecz, która przyciągała nas do Adama Małysza. Ta możliwość seryjnego wygrywania w nokautującym wręcz stylu. Kamil jeszcze nie spełnił tego warunku, ale proszę mi wierzyć - to stanie się już jutro i w niedzielę. Nie ma co bawić się w "niepompowanie balonika". Stoch nie ma sobie teraz równych i przypomina formą dawnego Małysza. Tyle, że mam nadzieję na nową historię, którą napisze nowy Mistrz Świata. W tym całym zamieszaniu jutro w Trondheim będzie miał oczywiście rywali bardzo mocnych. Nie mam dziś wcale na myśli Jacobsena czy dwóch panów F&F z Niemiec. Kamil ma także świetnych rywali w drużynie. Piotr Żyła właściwie zadziwił dziś cały świat skoków narciarskich. Moim zdaniem skok ideał - 140 metrów z warunkami uśrednionymi w plecy. Żyła to wciąż skoczek zagadka, tylko teraz już na innym poziomie. Kiedyś odbywało się to na zasadzie - albo punktuje, albo nie łapie się do konkursu. Dziś prezentuje się to tak: albo mam punktów pięć, albo czterdzieści. I to cieszy, że oprócz świetnego asa, bardzo dobrego króla (Macieja Kota), mamy także waleta w postaci "Złotoustego". Na co więc liczymy jutro?! Na dużą dawkę emocji... i śmiało! Wygrana Kamila i jeszcze jeden Polak na podium? To byłoby piękne, ale trzeba dobrze skakać w konkursie. A w to wierzę gorąco i życzę naszym z całego serca!



"Gdzie on wyląduje?! Wylądował! Niesamowite jak pięknie wylądował! Rekord! Rekord! 149 metrów! Ależ niesamowity skok! On jest szalony, ale w nosi do sportu to, co jest fantastyczne! Niepowtarzalne!"
Włodzimierz Szaranowicz, Vancouver 2009 






2 komentarze:

  1. Prawda jest taka, że mamy potencjał, żeby wprowadzić do 10 3 zawodników w tej chwili. Krzysiu Miętus i Dawid Kubacki to oczywiście zawodnicy z ogromnym potencjałem (zwłaszcza Dawid moim zdaniem), ale wygląda na to, że nie są w stanie pokazywać się w 10 regularnie. Krzysiowi jak dotąd w ogóle się to nie zdarzyło, Dawid mimo 23 lat dopiero w tym sezonie zaczął punktować, to trochę późno, żeby liczyć na rewelację z jego strony. Więc widzę to tak - Dawid ma większy potencjał, ale Krzysiu będzie lepszym zawodnikiem w przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Od lat słyszę właśnie, że Miętus Krzysztof to wielki talent polskich skoków. Szkoda, że na razie musimy poczekać na jego błysk. Tym różnią się teraz sukcesy naszego skoczka... dawniej było tylko zwycięstwo, a dziś zwycięstwo, drugi Polak w dziesiątce i jeszcze innych trzech punktuje : D

    OdpowiedzUsuń

Każda Wasza opinia buduje. Dziękujemy za wszystkie słowa krytyki!

Ciekawostka o nas...

Czy wiesz, że po wpisaniu w wyszukiwarce Google hasła: Mika Kojonkoski, nasz wpis "Mika Kojonkoski - wymarzony trener" znajduje się na drugim miejscu? W ostatnim czasie to jeden z najchętniej czytanych artykułów na naszym blogu. Autor tego tekstu (Mateusz Król) został natchniony do jego napisania, po lekturze książki o "Mika Kojonkoski - tajemnica sukcesu".