Oberstdorf.
No właśnie, co z nim jest nie tak? Nasi skoczkowie jechali tam z pozytywnym nastawieniem,
a my z wielkimi nadziejami, marzeniami… Nie wszystko poszło po naszej myśli. Po
takich konkursach wiele jest we mnie mieszanych emocji. W internecie pojawia
się wiele opini, że nasi skoczkowie zawiedli. Nie prawda. To był jeden z
najlepszych konkursów a może najlepszy w
wykonaniu naszych skoczków w Turnieju Czterech Skoczni. Aż sześciu naszych reprezentantów
awansowało do drugiej serii. Chciało się więcej, bo po ostatnich konkursach w
Engelbergu nasze apetyty zostały rozbudzone. Skoki narciarskie to sport
nieprzewidywalny i dzisiaj się to potwierdziło.
Kamil
Stoch jechał do Oberstdorfu jako główny faworyt do zwycięstwa w całym Turnieju
Czterech Skoczni. Gdyby nie ten pierwszy skok, który jak sam stwierdził zepsuł
mogło być pięknie. Coś nie wyszło. Po pierwszej serii moje serce krzyczało, że
to nie może być prawda, emocje wzięły górę. Ale gdy ochłonęłam wiedziałam już,
że ten skok Kamila to był wypadek przy pracy. Przecież od Titisee-Neustadt nie
popsuł właściwie żadnego skoku, nawet w treningach. Ten jeden słabszy skok
przypadł niestety dzisiaj. Wierzyłam,
że Kamil w drugiej serii pokaże na co go stać. Nie pomyliłam się. Skok na 130 m
w pięknym stylu (powinien dostać wyższe noty) dał mu awans aż o 13 pozycji i
również na tym miejscu zakończył konkurs, wyrównując swój najlepszy wynik na
tej skoczni z ubiegłego roku. W końcowym rozrachunku Kamil i tak okazał się być
najlepszym z Polaków. Obecnie do lidera Simona Ammana traci 29,9 pkt, a do
podium 25,3pkt. Są to straty do odrobienia, bo w sporcie nigdy nic nie wiadomo.
Ja wierzę, że Kamil zakończy ten Turniej na podium, bo jest w dobrej, wysokiej formie
i teraz może być tylko lepiej. O zwycięstwo będzie bardzo ciężko, bądźmy
realistami. Ale jak w tej piosence „Wszystko się może zdarzyć…”. Kamil to mądry
człowiek i wiem, że teraz wszystko przemyśli. Wiemy co zdarzyło się Val die
Fiemme. Po gorszym skoku potem były już tylko lepsze, które przyniosły
mistrzostwo świata. Dla Kamila sytuacja,
w której stawiano go jako faworyta była całkowicie nowa i może to sprawiło, że
wkradło się napięcie i stres. To była dla niego ważna lekcja, z której na pewno
wyciągnie wnioski.
A
oto co powiedział po konkursie sam Mistrz:
„Ten drugi rzeczywiście był bardzo dobry. I to w trudnej
sytuacji, z jaką przyszło mi się zmierzyć. Dlatego tym bardziej się cieszę,
że wykonałem dobrą robotę. Nie ukrywam, że przed tym pierwszym skokiem
pojawiło się trochę stresu. Czułem duże napięcie. Do tego wszystkiego
wkradł się drobny błąd, który w połączeniu z tym stresem spowodował wybuchową
mieszankę.”
Bardzo
dobry skok w pierwszej serii oddał Klimek. Był to najdłuższy skok konkursu.
141,5 m robi wrażenie. Co prawda miał szczęście do warunków, to fakt ale trzeba
umieć je wykorzystać. W takich sytuacjach zastanawiam się czy cały ten system
rekompensacji za wiatr, belkę jest sprawiedliwy, skoro najdłuższy skok w całym
konkursie nie daje prowadzenia… Po tym skoku wszyscy kibice nabrali apetytu na
więcej takich dobrych skoków w wykonaniu Polaków. Występ Klimka oceniam na
bardzo pozytywny, pomimo słabszego skoku w drugiej serii i tak zakończył zawody
na bardzo dobrym 14 miejscu, tuż za Kamilem. Dobry występ również w wykonaniu
Janka Ziobry. Trochę więcej spodziewałam się po Maćku, Piotrku i Krzyśku.
Patrząc jednak na to, że wszyscy skoczkowie znaleźli się w drugiej serii,
wygrywając rywalizacje w parach to jest to sukces.
Muszę
przyznać, że był to trudny konkurs. Warunki nie rozpieszczały i trzeba było
mieć naprawdę dużo szczęścia. Chylę czoła przed Simonem Ammanem. To zwycięstwo
mu się należało. Czułam, że szykuje formę na TCS. Tylko tego trofeum brakuje mu w jego wspaniałej
kolekcji. Nie zapominajmy także, że za ponad miesiąc zaczynają się Igrzyska a
jego forma rośnie… Pomimo całej sympatii do niego, bo to chyba mój ulubiony
zagraniczny skoczek, nie chciałabym go zobaczyć na najwyższym stopniu podium w
Sochi. Wystarczy mu już tych złotych medali.
Tak
jak myślałam mocny jest Bardal, Morgenstern, Kasai… Zaskoczył mnie Peter Prevc
i Thomas Diethart. Ten młody Austriak od Engelbergu skakał naprawdę dobrze, ale
nie myślałam, że poradzi sobie z presją na TCS. A jednak zajął 3 miejsce razem
z wracającym do wysokiej formy Prevcem, który będzie naprawdę groźny. Słoweniec to
w końcu dwukrotny medalista z Val die Fiemme. Nie można go lekceważyć. Schlierenzauer
jak widać nie błyszczy formą. Cały czas twierdzę, że ma niezwykłego farta do
warunków. Nie widzę u niego szans na podium w całym Turnieju. A przecież miał
być to pojedynek dwóch skoczków. Schlierenzauer vs. Stoch. W końcowym
rozrachunku żaden z nich nie wskoczył na podium, lecz to jednak Gregor uplasował
się o cztery oczka wyżej od Kamila. Schlierenzauer wygrał bitwę, Kamil wygra wojnę!
Po
dniu dzisiejszym uważam, że mimo mieszanych uczuć możemy być pozytywnie
nastawieni przed konkursem w Garmisch-Partenkirchen. Teraz powinno być już
tylko lepiej. Pamiętacie ostatni konkurs w Ga-Pa? Z kim Kamil rywalizował w
parze? Tak, właśnie z Simonem Ammanem! Czy tym razem Kamil zada taki nokautujący cios?
Na
zakończenie powiem tylko, że Kamil pozostał liderem Pucharu Świata. Po piętach
depcze mu jednak będący w wysokiej formie Bardal. Gregor spadł na trzecie
miejsce. Niestety w Pucharze Narodów wyprzedzili nas Austriacy, ale na razie
jest to różnica tylko 16 pkt. Myślę, że Kamil nie ma zamiaru oddawać nikomu
żółtej koszulki lidera. I oby trzymał ją jak najdłużej, może nawet do końca
sezonu!