niedziela, 15 grudnia 2013

Kamil Stoch schlägt in Neustadt

Bez dwóch zdań łzy kręcą się w oku do chwili obecnej. Odczekałem kilka godzin i mimo wszystko tylko lekko ochłonąłem. Mogę jednak napisać to, co myślę. Kamil Stoch zdecydowanie królował w Titisee - Neustadt. Wczoraj zajął drugie miejsce, a dziś nie pozostawił żadnych złudzeń rywalom. Ósma wygrana w karierze smakuje doskonale. Ta niemiecka miejscowość wciąż pozostaje dla nas szczęśliwa. Na początku chciałbym jeszcze pogratulować Adamowi B. za udany apel do organizatorów PŚ w Titisee o puszczenie odpowiedniej wersji Mazurka Dąbrowskiego. Podziałało!
Źródło: Archiwum własne
Dziś największym naszym  zmartwieniem zdaje się być to, jak utrzymać tak wielką formę do Igrzysk Olimpijskich, które bez dwóch zdań są imprezą docelową tego sezonu. Jeśli Kamil już teraz oddaje tak euforyczne skoki, to pozostaje pytanie, czy starczy sił na Sochi. Pamiętamy bowiem sezon 2001/2002 kiedy Małysz na początku błyszczał i miażdżył rywali, ale na Igrzyskach złota zdobyć nie zdołał. Z racji, że ja w naszego obecnego Mistrza Świata wierzę z całego serca wolę przywołać przykład Simona Ammanna. Szwajcar przed ostatnią Zimową Olimpiadą błyszczał na przestrzeni całego sezonu, a do Vancouver pojechał jako lider Pucharu Świata. Nie odpuścił nawet startów w Sapporo. Na nic liczne starania przeciwników, bo Ammann zamknął wszystkim marzenia. Wciąż trzeba jednak podkreślać, że do najważniejszej imprezy sezonu daleko. Cieszmy się zatem chwilą, a najdalej spoglądajmy na Turniej Czterech Skoczni. Zdobywca dwóch dwudziestek za styl jest w tej chwili moim zdaniem w trójce faworytów do wygranej. Czas bowiem, aby Polak wygrał ten prestiżowy tur. Czy po tym weekendzie jest ktoś, kto w to wątpi? Za tydzień skoki w Engelbergu, gdzie Polakowi skacze się raczej świetnie. Dwa ostatnie sezony to dwa razy miejsce drugie. Czas na wygraną, chociaż rosnący w siłę Simon będzie chciał wziąć odwet na Kamilu u siebie. A zatem aby do piątku!
Źródło: FIS Ski Jumping
Dnia dzisiejszego nie możemy przejść obojętnie obok tragicznego upadku Thomasa Morgensterna. Współczuje Austriakowi, bo włożył bardzo dużo pracy w powrót na szczyt. To są właśnie uroki sportu, najboleśniej spada się z najwyższego pułapu. Mina Pointnera mówiła sama za siebie. Jeśli w dalszych startach zabrakłoby Thomasa, to Austriacy straciliby w tym momencie najjaśniejszy punkt. Gregor Schlierenzauer po dwóch, bądź co bądź szczęśliwych wygranych, nie może doskoczyć na podium. Dziś był jednak jedynym ze swoich rodaków w czołowej dziesiątce. Mam nadzieję, że Morgi szybko wróci do zdrowia. Tymczasem kolejny świetny występ mogą odnotować Japończycy. Moim zdaniem są oni teraz najlepszą drużyną na świecie. Gdyby teraz rozgrywano drużynowy konkurs IO z pewnością walczyliby o złoty medal. Mają aż trzech zawodników w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej. Noriaki Kasai zadziwia cały narciarski świat samym faktem, że jeszcze skacze. A dziś stał się najstarszym skoczkiem, który stawał na podium Pucharu Świata. To taki Ole Einar Bjoerdalen skoków. Długowieczność, styl i klasa. Szkoda, że świetnej pozycji po pierwszej serii nie obronił Piotr Żyła. Wczoraj awansował z 23. na 12 miejsce, a dziś z trzeciego spadł na 15. miejsce. To już drugi raz w tym  sezonie Piotrek nie wytrzymuje presji. Mam nadzieję, że wkrótce się to ustabilizuje. Brawo dla Maćka Kota, który zaczyna regularnie meldować się w czołowej dziesiątce. Warto byłoby zgłaszać więcej niż trzech zawodników w najlepszej trzydziestce, ale to wydaje się być kwestią czasu. BRAWO! BRAWO! BRAWO!

2 komentarze:

  1. Ja jeszcze podkreśliłbym bardzo dobry występ Ahonena. Świetny powrót i liczę na to, że będzie groźny podczas IO :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w sumie mógłby sobie zdobyć chociaż ten brąz, bo taki skoczek i nie ma nawet medalu na IO...

      Usuń

Każda Wasza opinia buduje. Dziękujemy za wszystkie słowa krytyki!

Ciekawostka o nas...

Czy wiesz, że po wpisaniu w wyszukiwarce Google hasła: Mika Kojonkoski, nasz wpis "Mika Kojonkoski - wymarzony trener" znajduje się na drugim miejscu? W ostatnim czasie to jeden z najchętniej czytanych artykułów na naszym blogu. Autor tego tekstu (Mateusz Król) został natchniony do jego napisania, po lekturze książki o "Mika Kojonkoski - tajemnica sukcesu".