wtorek, 17 września 2013

Zima puka do Twych drzwi

Kiedy na dworze robi się co raz szybciej ciemno to znak, że Justyna Kowalczyk rozpoczyna ostatnie przygotowania do nowego sezonu. Podczas gdy skoczkowie mogli przez niemal całe lato podglądać, jak wyglądają przygotowania przeciwników, Kowalczyk zmagała się sama ze sobą. Od lat uważam ją za najsilniejszą sportsmenkę w Polsce. Głównie biorąc pod uwagę jej psychikę. Nie trzeba przecież tego nikomu udowadniać. Nasza Mistrzyni jest doskonałym dowodem na to, że płeć piękna również może zachwycać swoją mocą. Chociaż swoją aparycją nie przypomina raczej "różowej rendżerki", to w niejednym wydaniu okazuje się jedną z najpiękniejszych Polek. Urody pozazdrościć może nawet jej największa rywalka - Marit Bjoergen. Z tego pojedynku Justynka zawsze wychodzi zwycięsko. Nas, kibiców, bardziej jednak obchodzą zmagania sportowe. Zbliża się Zimowa Olimpiada w Sochi i to te dwa nazwiska najbardziej elektryzują świat biegów narciarskich. Przed nimi długa, żmudna i wyboista droga. Każda z nich jest zdolna i wyjątkowa. Bjoergen ma muskuły niczym Arnold Schwarzenegger, a Justyna siłę i ducha walki. Z pewnością znowu w ten pojedynek wmiesza się Therese Johaug, bo ta piękną kobieta ma w sobie jakiś motorek. Dodatkowy silnik, którego można jej pozazdrościć. Kryształowa Kula czeka i nie pomogą im wasze sms-y. Wygra zdecydowanie najlepszy. Na każdym etapie wygrać może ktoś inny, ale w najważniejszym momencie trzymamy kciuki za Justynę Kowalczyk. Tym razem jednak liczmy medale po Igrzyskach, bo wtedy będzie dużo łatwiej...
Źródło: goniec.com
Justyna robi furorę latem na półkuli południowej, a Kamil Stoch szlifuje formę u nas. W świecie skoków trzeba bowiem przez całe lato albo wyznaczać trendy, albo gonić innych. Czasu wydaje się sporo, ale kiedy zbliża się wrzesień może okazać się za późno. My na szczęście nie mamy czym się martwić. Przyjemnie patrzy się na czołówkę klasyfikacji generalnej Letniego Grand Prix. Trzech Polaków w pierwszej piątce, czterech w dziesiątce. Nie jest to z pewnością przypadek, bo mamy zdolną młodzież. Efekty "małyszomanii" musiały kiedyś nastąpić, a że mamy świetne grono szkoleniowe... Czego chcieć więcej? Odpowiedź jest jasna! Chcemy takich wyników w sezonie zimowym. Nie ma opcji, abyśmy wyjechali z Sochi bez medalu. Kamil jest teraz tak ustawionym zawodnikiem, że złoto jest na wyciągnięcie ręki. Faktycznie w chwili obecnej nie znajduje się w wyśmienitej formie, ale przecież zima jeszcze się nie zaczęła. Asa z rękawa trzeba wyciągnąć w odpowiednim momencie. Dopisując do tego Macieja Kota, Krzysztofa Bieguna, Jana Ziobro... i jeszcze wielu innych, tworzymy tzw. dream team. Pozostały jeszcze ponad dwa miesiące, ale skoro sześć miesięcy minęło tak szybko, to właściwie zima już puka do naszych drzwi. Będziemy mieli Puchar Świata. Czuję to we krwi!
Źródło: winterszus.pl
Nie mogę pominąć ostatniego weekendu. Telewizja nie popisała się i nie wiem po której stronie leży wina. Efekt jest taki, że nie mogliśmy obejrzeć występów w Niżnym Tagile. Rosja rzadko gości skoczków narciarskich, ale ja z ciekawością chciałbym tam zajrzeć. Suche wyniki ciężko opisać z emocjami, ale wiemy dziś jedno. Polska nadal się liczy, chociaż do czołówki swoje aspiracje zgłosiła też Norwegia. Podwójne zwycięstwo w pierwszym konkursie (wygrana Bardala, drugi był Tom Hilde), a w drugim dla Andersa trzecie miejsce. Jakub Janda zaskoczył wszystkich, kiedy wygrał konkurs w niedzielę. Zapowiedział, że nadchodzący sezon będzie jego ostatnim i widocznie chce odejść z klasą. Polacy spisali się znów na medal. W pierwszym konkursie niewiele do podium zabrakło Stefanowi Huli, co dla mnie jest zdecydowaną niespodzianką. Już dawno przestałem wierzyć w Stefana, chociaż życzę mu jak najlepiej. Krzysztof wskoczył drugiego dnia na podium i udowodnił, że wciąż się liczy. Spore kontrowersje wzbudziła dyskwalifikacja Jana Ziobry, bo sam zawodnik mówił, że strój był mimo wszystko w porządku. Spokojnie Janku, odbijesz sobie w Hinzenbach. W tym tygodniu konkursy w Ałmatach, a tam nie pojawią sie nasi najlepsi skoczkowie. Ciekawie natomiast zapowiadają się konkursy finałowe LGP. Zacieramy ręce! Trzymamy kciuki!

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Każda Wasza opinia buduje. Dziękujemy za wszystkie słowa krytyki!

Ciekawostka o nas...

Czy wiesz, że po wpisaniu w wyszukiwarce Google hasła: Mika Kojonkoski, nasz wpis "Mika Kojonkoski - wymarzony trener" znajduje się na drugim miejscu? W ostatnim czasie to jeden z najchętniej czytanych artykułów na naszym blogu. Autor tego tekstu (Mateusz Król) został natchniony do jego napisania, po lekturze książki o "Mika Kojonkoski - tajemnica sukcesu".