środa, 1 stycznia 2014

Justyna Kowalczyk a Tour de Ski. Puchar Świata jednak pozostaje w Polsce?

            Miałam pomysł na ten artykuł, więc już w sobotę chciałam go napisać. Jednak pełna emocji usiadłam przed komputerem i nie byłam w stanie wycisnąć z siebie czegokolwiek składnego. Smutek, żal i gniew uniemożliwiły mi logiczne myślenie, zatem postanowiłam ochłonąć kilka dni i dopiero wtedy zabrać się za pisanie. Teraz widzę, że to była bardzo dobra decyzja, ponieważ Nowy Rok przywitał nas genialnymi wiadomościami:
Marit Bjoergen zrezygnowała z Tour de Ski!
Jednak zacznijmy może od początku.
Gdy w zeszłym tygodniu pojawiły się informacje od Justyny Kowalczyk, iż może nie wystartować w Tour de Ski, ponieważ poziom zawodów po zmianie niedzielnego biegu z 10 km stylem klasycznym na sprint stylem dowolnym, nie jest wyrównany. Pomyślałam wtedy, że to dobra zagrywka z jej strony. Lecz wtem zaczęła dochodzić do głosu opinia publiczna; jedni twierdzili, że Kowalczyk odpuściła, bo nie idzie jej bieganie łyżwą, inni węszyli tutaj norweski spisek. Tour de Ski od początku stawiało na wielodniową, wycieńczającą, ale i wszechstronną walkę, dlatego w wypadku, kiedy 5 z 7 biegów cyklu jest przeprowadzane w technice klasycznej, widać pewną nieprawidłowość. Gdy Polka protestowała u organizatorów i Międzynarodowej Federacji Narciarskiej poparł ją jedynie norweski biegacz Petter Northug. Dlaczego? Czyżby wszyscy bali się FISu? Moim zdaniem gdyby zebrali się większą grupą czołowych zawodników, z tzw. grupy czerwonej, mogliby coś osiągnąć. A w wypadku gdy nasza mistrzyni nie została poparta, potraktowano jej słowa jako czcze groźby. Przecież to ona wraz z Marit Bjoergen wypromowały ten cykl! Gdyby nie Polka i Norweżka Tour nie cieszyłby się takim zainteresowaniem, bo w końcu każdy uwielbiał oglądać zaciętą walkę tych kobiet kończącą się w Val di Fiemme pod Alpe Cermis. Prawda jest taka, że FIS uległ organizatorom, czyli władzom Oberhofu i właśnie w ten weekend postawił na Niemki, którym sprint łyżwą był bardzo na rękę oraz pokazał je w dobrym świetle przed własną publicznością.

            Spójrzmy na udział Justyny Kowalczyk w Tour de Ski w liczbach:
            - sezon 2006/2007 – miejsce 11.
            - sezon 2007/2008 – miejsce 7.
            - sezon 2008/2009 – miejsce 4.
            - sezon 2009/2010 – miejsce 1.
            - sezon 2010/2011 – miejsce 1.
            - sezon 2011/2012 – miejsce 1.
            - sezon 2012/2013 – miejsce 1.
           
            Ewidentnie widać tu szybki wzrost formy Polki, lecz i szanse w tourze w zeszłych latach były wyrównane. W każdym poprzednim cyklu ilość biegów stylem dowolnym była w miarę możliwości wyrównywana z ilością biegów style klasycznym.
            Dzisiaj w Internecie zawrzało od wiadomości upublicznionej przez Marit Bjoergen. Norweżka postanowiła się wycofać z touru, ponieważ ma problemy z kondycją oraz walczy z chorobą - grypą żołądkową. Nie dziwi mnie jej decyzja, bo to zwykle Norweżka wybierała rezygnację z zawodów na korzyść treningów na mistrzostwa/igrzyska. Jednak teraz ta wiadomość ma dodatkowy podtekst. Gdy Kowalczyk zrezygnowała cały Tour stracił na wartości, nazywano go sarkastyczne „Tour de Bjoergen” lub „Tour de sprint”. Więc nie dziwi decyzja Marit Bjoergen, której zarzucano wygraną walkowerem w cyklu, a jako, że żadna przedstawicielka Norwegii nigdy jeszcze nie triumfowała w tym tourze, taka wygrana nie byłaby prawdziwym zwycięstwem. Po prostu utonęłaby w ferworze oburzenia i nie byłaby w pełni uczczona. 
Dla nas ta decyzja jest zbawienna. Dzisiaj, gdy dowiedziałam się o tym, dostałam najlepszy prezent noworoczny w życiu! Przecież rezygnują z Tour de Ski Justyna Kowalczyk straciła możliwość wygrania Pucharu Świata w sezonie! Wtedy, w sobotę, nieziemsko rozpaczałam, nie mogłam pozbierać myśli, a wywiady ze smutną Kowalczyk wcale nie podnosiły na duchu. W końcu w tourze jest do zdobycia od groma punktów: od 50 do 1 punktu za wygraną w poszczególnych biegach oraz od 400 punktów za wygraną w cyklu do 4 punktów za 30. miejsce. Więc oczywiste, że zwycięzca Tour de Ski zwykle wygrywa w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. A dzisiaj, odrodziłam się na nowo!
Pozostaje nam cieszyć się, radować, życzyć Justynie intensywnego udanego treningu oraz czekać na widowiskową wspinaczkę pod Alpe Cermis, ponieważ Polka zapowiedziała, że weźmie udział w organizowanym 5. stycznia biegu amatorskim! 
Agnieszka Majczak

4 komentarze:

  1. Agnieszka! Cóż za powrót. Czytałem to z bardzo szeroko otwartymi oczami. Profeska! Justyna pokaże pazur na Igrzyskach. Gorąco w to wierzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. "5 z 7 biegów cyklu jest przeprowadzane w technice klasycznej, widać pewną nieprawidłowość."
    stylem łyżwowym rzecz jasna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A też to właśnie zauważyłem ;p Ale kto zna temat wie o co chodzi ;p

      Usuń
  3. Mimo tego artykuł fajnie się czytało ;) zresztą jak zawsze ktokolwiek by je pisał :) widać u Was pasję i zamiłowanie do sportów zimowych. chętnie tu zaglądam. Pozdrawiam redakcję!

    OdpowiedzUsuń

Każda Wasza opinia buduje. Dziękujemy za wszystkie słowa krytyki!

Ciekawostka o nas...

Czy wiesz, że po wpisaniu w wyszukiwarce Google hasła: Mika Kojonkoski, nasz wpis "Mika Kojonkoski - wymarzony trener" znajduje się na drugim miejscu? W ostatnim czasie to jeden z najchętniej czytanych artykułów na naszym blogu. Autor tego tekstu (Mateusz Król) został natchniony do jego napisania, po lekturze książki o "Mika Kojonkoski - tajemnica sukcesu".