niedziela, 9 marca 2014

Ulatnia się magia Holmenkollen!


Niespecjalnie chcę sam przed sobą do tego się przyznać. Skocznia, która jest właściwie chyba najpiękniejsza i najważniejsza na mapie skoków świata od dziś w moich oczach totalnie straciła renomę. Sama sobie nie jest może winna. Norwegowie jakoś też. Czasami już tak jest... siła wyższa zsyła rokrocznie warunki, które raczej nie ukazują najpopularniejszej zimowej dyscypliny FIS-u z najlepszej strony. Mekka musi być oazą, dawać przykład i świecić sprawiedliwością. Nie ukrywajmy... kolejny raz zabrakło wszystkich tych cech. Wciąż będzie miała swój wielki urok, bo to już dzieło człowieka. Z pewnością fajnie jest odnieść na niej sukces, ale zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby w równych warunkach.

Źródło: fis-ski.com
Takie konkursy, jak ten dzisiejszy są doskonałym przykładem na zupełne niedopracowanie systemu rekompensaty za wiatr. Wierzy ktoś, że niemal wszystkim wieje pod narty, a nikt nie doskakuje nawet do HS obiektu? Niektórzy mieli problem z osiągnięciem punktu K. To nie jest normalne, że wiatr boczny uznaje się za wiatr pod narty. Tak to dzisiaj wyglądało. W Oslo ponownie wiało grozą, zwłaszcza podczas wczorajszego skoku Andersa Fannemela. Szczęście dlatego chłopaka, że wykazał się wielką trzeźwością umysłu. Wczoraj liczyłem, że dziś będzie lepiej. Łudziłem się. Mieszanka, loteria i liczenie na łut szczęścia... to nie może być rywalizacja na najwyższym światowym poziomie. Dla organizatorów liczy się jednak fakt, że konkurs się odbył i to w dwóch seriach! Na ich korzyść świadczy fakt, że w czołowej trójce było trzech obecnie najlepszych skoczków świata. Przecież na niższe miejsca nikt już nie patrzy. Ktoś w tym sezonie był oburzony warunkami w Zakopanem. U nas jednak takie cyrki nie dzieją się regularnie. Nic więc dziwnego, że Oslo wyrasta na drugie Kuusamo. Trzeba nawet podkreślić, że gdyby nie polscy kibice... to nie tylko pod względem warunków, ale i frekwencji. Ta liczba Polaków na trybunie zaparła dzisiaj dech w piersiach. Ależ my kochamy skoki. Norwegowie mogą się od nas tylko uczyć. Mamy w swoich szeregach dwukrotnego Mistrza Olimpijskiego... trzeba mu oddać hołd. Tylko... a dobra, dość narzekania... idę zaparzyć herbatę. Najlepiej melisę. 
Źródło: berkutschi.com
27. podium w karierze, 12. w sezonie i kolejne punkty przewagi nad Peterem Prevcem. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy. Kryształowa Kula wróci do Polski po siedmiu latach. Kamil Stoch zostanie drugim w historii polskim skoczkiem, któremu uda się ta sztuka. 168 punktów przewagi na dwa konkursy przed końcem zmagań, to już jest bardzo dużo. Nie da się tego odrobić. Przecież nie mówimy o zawodniku, który raz wygrywa, a raz jest poza trzydziestką. Trzeba zatem żyć spokojem. Cieszyć się nadchodzącymi Mistrzostwami Świata w Lotach. Do Harrachova wybieramy się oczywiście, tak jak w ubiegłym roku. Mamy nadzieje na kolejne ciekawe doświadczenia i przede wszystkim nareszcie dobre i równe warunki w Czechach. Tam, jak pamiętamy nawet podczas MŚ w Libercu potrafiło się nieźle zadziać... Kamil stanie przed szansą na wywalczenie kolejnego sukcesu, którego zabrakło w kolekcji Adama Małysza. Faworytów sporo, ale to już zupełnie inny temat... 

Mateusz Król

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Każda Wasza opinia buduje. Dziękujemy za wszystkie słowa krytyki!

Ciekawostka o nas...

Czy wiesz, że po wpisaniu w wyszukiwarce Google hasła: Mika Kojonkoski, nasz wpis "Mika Kojonkoski - wymarzony trener" znajduje się na drugim miejscu? W ostatnim czasie to jeden z najchętniej czytanych artykułów na naszym blogu. Autor tego tekstu (Mateusz Król) został natchniony do jego napisania, po lekturze książki o "Mika Kojonkoski - tajemnica sukcesu".