piątek, 28 marca 2014

Miała baba trzy złota, trzy złota, trzy złota...

Dość niefortunnie przyszło mi pisać o Kamilu Stochu. Skoczku, który właściwie nic w tym sezonie nadzwyczajnego nie osiągnął. Dwa złota olimpijskie i Puchar Świata w dyscyplinie, którą uprawia raptem może pięć państw na świecie, są właściwie niczym, przy czterech bramkach Roberta Lewandowskiego spotkaniu z Realem Madryt w Lidze Mistrzów. Piłkę nożną uprawia przecież cały świat. Nie rozumiem tak wielkiego uwielbienia dla Kamila Stocha, który jest sportowcem co najwyżej przeciętnym... Nie wiem, czy tak dokładnie brzmią wypowiedzi p. Zarzecznego, ale z pewnością czytając to, niektórzy z Was od razu stwierdzili, że albo zwariowałem, albo czerpię z "pięknych" wypowiedzi pewnego "cenionego" dziennikarza sportowego.
Źródło: berktuschi.com
Muszę więc jasno i wyraźnie określić. Za nami najpiękniejszy z możliwych sezonów w skokach narciarskich. Ktoś napisze, że jest coś, co może jeszcze upiększyć nasze wrażenia. Oczywiście, ale nie da się wygrywać wszystkiego. Kamil Stoch ten sezon rozpoczął pechowo. Nie można pisać, że poszło mu słabo i nie zapunktował w Klingenthal. Pamiętajmy o tym cyrku, który tam był, zwłaszcza pod koniec. Został puszczony w okropnych warunkach. Z konkursu na konkurs rósł jednak w siłę. Po to, ażeby olśnić nas w Titisee-Neustadt. Tam wszystko się zaczęło. 12. miejsc na podium. 6 razy pierwszy, 3 razy drugi i 3 razy trzeci. Ciężko jest pisać, coś odkrywczego o najlepszym skoczku w sezonie. Ostatni rok w wykonaniu Stocha był po prostu złoty. Mistrzostwo Świata napawało nas wielkim optymizmem. W grudniu 2013 roku po raz pierwszy ubrał na siebie plastron lidera Pucharu Świata. Udowodnił nam wszystkim, że myślenie, iż sukcesów Adama Małysza nie powtórzy już nikt, jest bardzo mylne. Jego wielka forma znowu przyciągnęła pod Wielką Krokiew dziesiątki tysięcy kibiców. Stworzyliśmy wielkie widowisko z widokiem na najważniejszą część sezonu. W Zakopanem Kamil był liderem klasyfikacji generalnej, ale wiedzieliśmy, że do Sapporo nie poleci. Peter Prevc odebrał mu wówczas żółtą koszulkę. W Polsce zaczęły pojawiać się głosy pesymizmu. Rzekomo nasz skoczek miał już Słoweńcowi nie odebrać prowadzenia. Jakże los zagrał im na nosie! Po krótkiej przerwie Polak wrócił do startów już w wielkiej, olimpijskie formie i nie dał żadnych szans rywalom. Dwa zwycięstwa w Willingen napawały nas ogromną nadzieją, że uda się wreszcie zdobyć złoty medal...

Sochi... miejsce, które zapadnie nam na długo w pamięć. 9. lutego... skocznia normalna. Kamil Stoch ma dokonać tego, co nie udało się Adamowi Małyszowi. Zdobyć złoty medal. 42 lata czekania i pierwszy skok naszego faworyta. I wszystko jasne! Rekord skoczni! Ogromna przewaga i wielka euforia radości w Polsce. Kto wierzył, że ktoś może go jeszcze pokonać w drugiej serii? A on jeszcze przypieczętował ten tytuł wielkim skokiem na odległość 103,5 metra i pięknym stylem. Mamy Mistrza Olimpijskiego! Wzruszenie trwa po dziś dzień. A przecież była jeszcze szansa na dokonanie czegoś, co wcześniej udało się tylko dwóm skoczkom. Dwa złota podczas jednych Igrzysk. Tak fantastycznej formy nie dało się nie wykorzystać. Może nie w tak zachwycającym stylu jak na skoczni normalnej, ale czy to aż tak istotne? Wspaniałe skoki dały Kamilowi Stochowi drugi tytuł Mistrza Olimpijskiego. Nie było już żadnych wątpliwości, że jesteśmy świadkami historycznych chwil! Możemy oglądać jednego z najwybitniejszych! Trzy złote medale w ciągu jednego roku kalendarzowego... bezcenne!

Źródło: sochi2014.com
Do końca sezonu Kamil nie wypadał już z pierwszej dziesiątki Pucharu Świata. Łącznie uzbierał 1420 punktów i z przewagą ponad stu punktów wyprzedził w klasyfikacji generalnej Petera Prevca. Polak startował w 26. konkursach, zdobywając średnio 54,6 punktu. Tylko raz nie punktował, aż 21 razy meldował się w czołowej dziesiątce, z czego szesnaście miejsc w czołowej szóstce.  Po tym sezonie Kamil ma już 13. zwycięstw pucharowych na swoim koncie, co daje mu 18. miejsce w klasyfikacji skoczków wszech czasów. 27. miejsc na podium plasuje Kamila na 26. miejscu w historii. Z sezonu na sezon co raz lepszy. Nareszcie zaczniemy wszyscy go doceniać. Nie można przejść obojętnie obok faktu, że Kamil zalicza już czwarty sezon z rzędu w czołowej dziesiątce. Za każdym razem na miejscu wyższym od poprzedniego. Po siedmiu latach Kryształowa Kula wróciła do Polski! Wielkie ukłony, brawa i gratulacje. Dla takich sezonów warto żyć!

... wsadziła je na chłopa, na chłopa ! Mój ty miły chłopcze, czy Ci dobrze z tym złotem?



0 komentarze:

Prześlij komentarz

Każda Wasza opinia buduje. Dziękujemy za wszystkie słowa krytyki!

Ciekawostka o nas...

Czy wiesz, że po wpisaniu w wyszukiwarce Google hasła: Mika Kojonkoski, nasz wpis "Mika Kojonkoski - wymarzony trener" znajduje się na drugim miejscu? W ostatnim czasie to jeden z najchętniej czytanych artykułów na naszym blogu. Autor tego tekstu (Mateusz Król) został natchniony do jego napisania, po lekturze książki o "Mika Kojonkoski - tajemnica sukcesu".