niedziela, 2 lutego 2014

Willingen podbite - czas na Sochi!

Niemiecka ziemia wydaje się być dla Kamila Stocha w tym sezonie wyjątkowo szczęśliwa. Pomijając Oberstdorf i Ga-Pa, gdzie nasz Mistrz był przeziębiony, to właśnie w tym kraju Polak świętował przede wszystkim swoje triumfy w tym sezonie. Jak pamiętamy Kamil wygrał pierwszy swój konkurs w tym sezonie w Titisee-Neustadt. Później wygrana w Engelbergu i ten weekend. Wymarzony i wyśniony. W tym sezonie nikomu nie udało się wygrać dwóch konkursów w jeden weekend. Nikomu nie udało się wygrać więcej niż dwóch rywalizacji. Nikomu oprócz niego! Jeszcze tydzień temu niektórzy odbierali mu klasę i blask. Dzisiaj przecierają oczy ze zdumienia.
foto: berktuschi.com
Stoch znokautował dzisiaj rywali. Wspaniały styl, lot i lądowanie - tylko pozazdrościć. Przed tygodniem niektórzy pisali wychrzcić Kruczka za to, że nasza kadra olimpijska nie pojechała na zawody do Sapporo. Rzekomo w ten sposób Kamil miał przegrać Kryształową Kulę. Śmiechem znowu parskam w ich twarze. Ludzie, odrobina, choć odrobina wiary. Zaledwie dwa konkursy w Willingen wystarczyły, aby nasz zawodnik wrócił na pozycję lidera w Pucharze Świata. Dla mnie ta eksplozja nie jest właściwie żadnym zaskoczeniem. Od konkursu w Wiśle widać, że jest w bardzo dobrej formie. Prześmiewczego konkursu w Zakopanem chyba nikt poważny nie bierze na serio. Wielka klasa! Teraz potrzeba spokoju i twardej głowy. W Sochi są piękne widoki i niech one przykują uwagę Kamila, bo można się tam rozmarzyć. Niektórzy w kółko powtarzają "pompowanie balonika". Nikogo nie chcę urazić, ale dla mnie takie obawy, że Kamil nie poradzi sobie z presją są tylko dla tchórzy i niedowiarków. Jeśli założymy sobie, że wierzymy, a nie oczekujemy to mamy szanse przeżyć takie Igrzyska jak w Salt Lake City a może nawet i lepsze. Za tydzień o tej godzinie jedno będzie już jasne. Szkoda tylko, że całej naszej kadrze nie poszło tak dobrze. Mam jednak taką nadzieję, że na Olimpiadzie obudzą się już wszyscy. Jakoś jednak nie mam przekonania do Piotra Żyły. Moim zdaniem to najsłabszy punkt drużyny. Chociaż nikogo nie skreślam.
Zaskoczeniem w ten weekend był dla mnie Severin Freund. Niemców nie traktowałem indywidualnie jako takich mocnych asów. To bardzo dobrzy zawodnicy, ale dziś trzeba być jeszcze o klasę lepszym. Freund ewidentnie na te tory wskoczył i dobił do mojej czołówki faworytów w Sochi. Niemcy mają znowu na kogo liczyć. Indywidualny medal olimpijski po raz ostatni zdobył dla nich Sven Hannawald, który uplasował się na drugim miejscu w Salt Lake City na normalnym obiekcie. Tym razem o krążek nie będzie łatwo, bo pretendentów jest sporo.
foto: berktuschi.com
Ostatni weekend z Pucharem Świata przed Igrzyskami za nami. Możemy podliczać, typować a sport i tak pokaże swoje. Z tego właśnie powodu nie boję się zaufać sztabowi szkoleniowemu i Kamilowi. Wiem, że jeśli nie będzie wielkiego sukcesu, to Stoch zostanie moim numerem jeden. Trzeba zawsze brać po uwagę, że skoki narciarskie są dyscypliną kapryśną. Jednak wolę być optymistą. Czas na Polaka. Już dość Simon Amman mścił się na nas za tą 0,1 punktu przewagi Fortuny nad Steinerem. Mam nadzieję napisać po którymś z konkursów (a może i po obu) : "Tyle lat czekania, ale warto było". 42 lata...

Mateusz Król

4 komentarze:

  1. Zgadzam się zwłaszcza odnośnie zemsty Simona Ammana pora aby nadszedł czas kiedy dożyjemy tego sukcesu ... ( Wiadomo jakiego ) . I żebyś mógł napisać tego newsa :D

    OdpowiedzUsuń
  2. W pełni się z tobą zgadzam! Słynne już "pompowanie balonika" zawsze będzie. Nikt tego nie uniknie, bo media zawsze szukają sensacji. Ja jednak uważam, że Kamil pozostanie obok tego całego medialnego szumu a presję zostawi daleko z tyłu. To na tyle doświadczony zawodnik, że wie jak poradzić sobie z wielkimi oczekiwaniami. Zeszłoroczny konkurs na normalnej skoczni w Predazzo wiele go nauczył. Dzisiaj powiedział, że gdyby nie miał formy a wiedziałby, że kibice oczekują wiele to wtedy czułby tą presję, bo wiedziałby, że nie może zapokoić oczekiwań kibiców. Natomiast gdy wie, że jest w dobrej formie, wierzy w swoje możliwości i po prostu robi swoje. Skacze tak, jak najlepiej potrafi. I dzisiaj mieliśmy okazję to zobaczyć. Skoki piękne stylowo, dalekie a przede wszystkim na luzie i sprawiające ogromną przyjemność.
    Chciałabym aby Kamil utarł nosa tym wszystkim niedowiarkom i tym, którzy twierdzą, że nie wytrzyma presji. Dla mnie jednak nie musi już nic udowadniać i nawet gdyby nie zdobył medalu to pozostanie dla mnie mistrzem.
    Pozostaje tylko wierzyć w jego możliwości, zaufać trenerowi i mieć nadzieję, że reszta chłopaków również błyśnie wysoką formą w Soczi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Nic nie musi! Może i stać go na to!

      Usuń
    2. O tak zaufanie w możliwości i trenerowi.
      I cóż tu dużo mówić, trzeba uwierzyć, że wiedzą co robią co pokazali już nie jednokrotnie, a słabszy występ pozostałych naszych skoczków to taka cisza przed burzą. Ja zawsze ( no może prawie zawsze ;) ) wierze w naszych i nawet jakby nie zdobyli żadnego medalu dla mnie i tak będą wielcy.
      Kamil jest w super formie i ten sezon jest jego tak jak i jego będą igrzyska. Rok temu też nie zachwycali wszyscy formą, ale wrócili z brązem w drużynie więc czemu teraz tak nie miało by być ?

      Pzdr. Kala :)

      Usuń

Każda Wasza opinia buduje. Dziękujemy za wszystkie słowa krytyki!

Ciekawostka o nas...

Czy wiesz, że po wpisaniu w wyszukiwarce Google hasła: Mika Kojonkoski, nasz wpis "Mika Kojonkoski - wymarzony trener" znajduje się na drugim miejscu? W ostatnim czasie to jeden z najchętniej czytanych artykułów na naszym blogu. Autor tego tekstu (Mateusz Król) został natchniony do jego napisania, po lekturze książki o "Mika Kojonkoski - tajemnica sukcesu".